Rewelacje Moskwy, że pocisk, którym w 2014 r. zestrzelono malezyjski samolot pasażerski, pochodził z Ukrainy, to kolejna fałszywa wiadomość z Kremla – oświadczył dziś sekretarz ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ołeksandr Turczynow.
Oświadczenia Federacji Rosyjskiej o rzekomym ukraińskim śladzie rakiety, którą zestrzelono samolot wykonujący rejs MH17, jest kolejnym nieudanym fejkiem Kremla, by przykryć własne przestępstwo, które zostało udowodnione przez oficjalne śledztwo oraz przez niezależne grupy eksperckie
– powiedział Turczynow agencji Interfax-Ukraina.
Podobne zdanie wyraził przewodniczący Rady Najwyższej (parlamentu) Ukrainy Andrij Parubij.
Do tej tragedii doszło w wyniku rozkazu rosyjskich wojskowych. Niestety, rosyjska propaganda działa w stylu całkowitego przekręcania faktów i w nadziei, że uda się jej osiągnąć jakiś sukces na Ukrainie – oświadczył.
„Podczas obecnej sesji (parlamentarnej) musimy zająć się kwestią bezpieczeństwa informacyjnego, która jest jedną z najbardziej istotnych spraw w roku wyborów” – podkreślił Parubij, przypominając, że w 2019 roku na Ukrainie odbędą się wybory prezydenta i parlamentu.
Wcześniej ministerstwo obrony Rosji oświadczyło, że pocisk rakietowy, którym w 2014 roku zestrzelony został nad wschodnią Ukrainą malezyjski samolot, pochodził z jednostki wojskowej na terenie Ukrainy i oskarżyło stronę ukraińską o manipulowanie śledztwem.
Boeing 777-200ER linii Malaysia Airlines, lecący z Amsterdamu do Kuala Lumpur, został zestrzelony 17 lipca 2014 roku nad wschodnią Ukrainą, na obszarze kontrolowanym przez prorosyjskich separatystów. Zginęło wówczas 298 osób, wszyscy pasażerowie i cała załoga. Strona rosyjska zaprzecza, jakoby miała cokolwiek wspólnego z zestrzeleniem tego samolotu.