Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Rumuński poligon przed wyborami w Polsce z błogosławieństwem Brukseli. „My w tej rzeczywistości już jesteśmy”

Jeżeli rzeczywiście chcielibyśmy potraktować Rumunię, jako pewnego rodzaju poligon, to natura poligonu jest taka, że ćwiczenia te prowadzą w przyszłości do rozwiązań w nieco innych uwarunkowaniach rzeczywistości, być może także geograficznych – ocenił w rozmowie z portalem Niezalezna.pl politolog z Uniwersytetu Łódzkiego prof. Jacek Reginia-Zacharski. Według naszego rozmówcy, do unieważnienia lub zablokowania wyborów za przyzwoleniem Brukseli może także dojść w Polsce.

Niezależny kandydat na prezydenta Rumunii Calin Georgescu został aresztowany
Niezależny kandydat na prezydenta Rumunii Calin Georgescu został aresztowany
screenshot - x.com

Faworyt w kajdankach

Rumuńskie media poinformowały we środę o zatrzymaniu przez policję kandydata na fotel prezydenta Călina Georgescu, który w I turze unieważnionych wyborów zdobył ponad 20 proc. głosów. Georgescu został zatrzymany godzinę przed złożeniem dokumentów rejestrujących jego ponowną kandydaturę, a następnie przewieziony na przesłuchanie w Prokuraturze Generalnej, która wydała wobec niego nakaz aresztowania.

Poza politykiem służby zatrzymały także kilka innych osób, w tym jego ochroniarza, a policja miała przeszukać także domy osób powiązanych z Georgescu. Podczas tych działań funkcjonariusze mieli poszukiwać dowodów na rzekome tworzenie i prowadzenie organizacji faszystowskich, rasistowskich lub ksenofobicznych.

Domniemanie winy

Prof. Jacek Reginia-Zacharski w rozmowie z Niezalezna.pl przyznał, że w ośrodkach analitycznych, ale też wśród specjalistów zajmujących się Europą „krąży opinią, będąca takim wyjątkowo ponurym żartem, że to, co się dzieje w Europie Środkowo-Wschodniej, w tym oczywiście w Rumunii czy w Polsce, jest z perspektywy Unii Europejskiej (ale nie tylko) pewnego rodzaju polem testowym”. - Ocenia się, co można, czego nie można i to, co wydarzyło się dzisiaj, w to się niejako wpisuje – zaznaczył.

- Tak naprawdę jest to naturalną konsekwencją pewnych decyzji politycznych, które zapadły jeszcze w grudniu, dlatego, że takie rzeczy po prostu się nie zdarzały. Tym bardziej, że powód unieważnienia pierwszej tury wyborów nie pociągnął za sobą przedstawienia jakichś dowodów. Należałoby więc odwrócić kolejność – te dowody najpierw powinny się pojawić, a później powinna ewentualnie pojawić się kwestia ważności czy nieważności tej pierwszej tury wyborów. Tymczasem tutaj pojawiło się jedynie podejrzenie, w związku z czym żyjemy w świecie, w którym do głosu zaczyna dochodzić nie domniemanie niewinności, tylko domniemanie winy

- tłumaczył.

Podkreślił, że jeżeli pojawiają się „jakieś pogłoski, które nie są weryfikowane i zapadają takie fundamentalne decyzje polityczne, to nie rokuje to dobrze na przyszłość”. - To jest taki kij, którego można zawsze użyć, nie przejmując się o to, czy opiera się to o jakikolwiek stan faktyczny, czy odwołujący się do rzeczywistości politycznej. I używając tego typu argumentu, można tak naprawdę zrobić wszystko – przestrzegł.

Idą na zwarcie z USA

Pytany, czy po niedawnym przemówieniu wiceprezydenta USA JD Vance’a w Monachium, podczas którego m.in. skrytykował on unieważnienie I tury wyborów prezydenckich w Rumunii, działania tamtejszej elity rządzącej popieranej przez Brukselę można określić, jako eskalację, nasz rozmówca zwrócił uwagę na „pewne zakorzenienia polityczne” i związki rumuńskich władz z „największą rodziną w Unii Europejskiej, czyli z Europejską Partią Ludową”. - One są oczywiste. Możemy wprawdzie zakładać, że to są działania na pograniczu systemu, ale myślę, że dużo bardziej prawdopodobne, że one są w jakiś sposób konsultowane i dostają - nie wiem czy zielone - ale na pewno nie czerwone światło dla takich działań. Ja nie spotkałem się z żadnymi informacjami, żeby w EPL-u zajmowane były jakieś stanowiska odnoszące się do tej sytuacji z grudnia, ale też nie przypuszczam, żeby teraz takie odniesienia w głównej europejskiej rodzinie partyjnej, się pojawiły - tłumaczył Reginia-Zacharski.

W ocenie rozmówcy Niezalezna.pl, „coraz więcej sygnałów przekonuje o tym, że duża część państw Unii Europejskiej, państwa mainstreamu unijnego i sama Bruksela, idą ewidentnie na zwarcie w domenie ideologicznej ze Stanami Zjednoczonymi”. 

- Na razie stanowiska zajmowane są w sposób taki, że „Amerykanie nie mają prawa nas pouczać, bo kim są Amerykanie, żeby nas pouczać?” Nie wykluczam takiej interpretacji, że jest to sygnał wysłany za pośrednictwem Rumunii na drugą stronę Atlantyku: „Tak się dzieje i tak się będzie działo, bo my tak postanowiliśmy w głównej rodzinie partyjnej w Unii Europejskiej czy w mainstreamie europejskim” 

– ocenił.

Rumunia chłopcem do bicia?

Nawiązując do kwestii europejskiej polityki międzynarodowej w aspekcie bezpieczeństwa, przypomniał, że „alternatywą dla takich projektów, jak francuska autonomia strategiczna czy znowu zapowiadany przez (zapewne) nowego kanclerza RFN Friedricha Merza, powrót do jakiejś mutacji formuły suwerenności strategicznej, byłoby zakorzenienie w domenie bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych na tzw. wschodniej flance Sojuszu Północnoatlantyckiego od Kiruny do Konstancji”. - Zwróćmy uwagę, że Rumunia to jest jedno z większych państw, chociażby w formacie Bukaresztańskiej Dziewiątki i była wymieniana jako państwo, którego potencjał, jeśli chodzi o kulturę strategiczną jest niewątpliwie duży – wskazał politolog.

- Jeżeli Rumunia stanie się takim chłopcem do bicia, to można śmiało zakładać, że tego typu formatowanie rzeczywistości politycznej na trwałe doprowadzi do tego, że kraj ten nie będzie mocnym elementem w układance, która mogłaby ewentualnie powstać, jako nowa formuła pasa bezpieczeństwa w Europie Wschodniej, która miałaby korzystać z pewnego mecenatu właśnie amerykańskiego. W związku z tym, to jest istotny element, który nie powinien zostać przeoczony

- wyjaśnił.

Poligon przed wyborami w Polsce

Pytany czy w związku z sytuacją w Rumunii dostrzega podobne zagrożenie dla wyborów prezydenckich w Polsce przyznał, że „jeżeli rzeczywiście chcielibyśmy potraktować Rumunię, jako pewnego rodzaju poligon, to natura poligonu jest taka, że ćwiczenia te prowadzą w przyszłości do rozwiązań w nieco innych uwarunkowaniach rzeczywistości, być może także geograficznych”. - Czy wyobrażam sobie unieważnienie w Polsce pierwszej tury wyborów czy ewentualnie w ogóle zablokowanie wyborów? Myślę, że to nie jest rzecz, która wymaga zerkania w szklaną kulę, bo zwróćmy uwagę, że tak naprawdę od przełomu grudnia i stycznia jednym z istotnych tematów (który teraz został tymi aspektami międzynarodowymi, geopolitycznymi przykryty) jest chociażby formalna kwestia, związana z tym, że izba Sądu Najwyższego, która ustawą jest wyposażona w kompetencje stwierdzania ważności wyborów jest kwestionowana - zaznaczył.

- Duża część sceny politycznej w Polsce powiada, że tak naprawdę ten instrument nie istnieje, a póki co, nie mamy żadnego innego. Przecież to nie musi się dziać w ten sposób, że uwarunkowania czy sytuacje w Rumunii i w Polsce będą się powtarzać jeden do jednego. Więc my w tej rzeczywistości już jesteśmy, a tzw. ustawa incydentalna, wydaje się, że na podpis prezydenta chyba nie ma co liczyć 

– podsumował Jacek Reginia-Zacharski.

 



Źródło: niezalezna.pl

#Calin Georgescu #Rumunia

Przemysław Obłuski