30 osób zostało rannych w nocy z piątku na sobotę w sześciu hiszpańskich miastach, w których odbyły się protesty młodzieży, niezadowolonej z restrykcji epidemicznych. W trakcie manifestacji doszło do zamieszek, podczas których m.in. palono kontenery na śmieci oraz ograbiano sklepy.
Jak poinformował w sobotę minister spraw wewnętrznych Hiszpanii Fernando Grande-Marlaska, w nocnych manifestacjach ucierpiało 23 funkcjonariuszy policji. Dodał, że agresorami byli młodzi ludzie.
Dotychczas służby policyjne zatrzymały 14 manifestantów, wśród których dwoje to osoby niepełnoletnie
- przekazał szef MSW Hiszpanii, zapewniając, że kierowany przez niego resort nie dopuści do rozprzestrzeniania się ulicznych protestów w kraju.
Do protestów, w czasie których demonstrująca młodzież starła się z policją, doszło w Burgos, Barcelonie, Sewilli, Saragossie, Santander oraz w Walencji. Powołujący się na dochodzenie policji, dziennik “El Mundo” zauważa, że w zamieszkach brały udział m.in. organizacje radykalnej lewicy.
Pierwsze protesty młodzieży przeciwko restrykcjom epidemicznym rozpoczęły się w środę wieczorem w Sewilli. Podczas nielegalnych zgromadzeń manifestanci palili kontenery na śmieci, niszczyli witryny placówek handlowych oraz rabowali sklepy. W kolejnych dniach podobne wystąpienia miały miejsce w innych dużych miastach kraju.
Od niedzieli w Hiszpanii obowiązuje stan zagrożenia epidemicznego, przewidujący m.in. zakaz opuszczania domów w godz. 23-6. Potrwa on do 9 maja 2021 r.
Do soboty kordonem sanitarnym w 47-milionowej Hiszpanii zostało objętych 14 z 17 wspólnot autonomicznych kraju. Wyjątkiem są archipelagi Wysp Kanaryjskich i Balearów, a także sąsiadująca z Portugalią Estremadura. W sumie zakaz opuszczania regionu dotyczy ponad 41 mln osób.