Parlament Europejski zadecydował o wotum zaufania dla nowej Komisji Europejskiej pod przewodnictwem Ursuli von der Leyen. 461 europosłów było za, 157 przeciw, a 89 wstrzymało się od głosu.
Głosowanie nad poparciem dla kolegium pod przewodnictwem Niemki zaplanowano na środę 27 listopada. Do zatwierdzenia składu nowej Komisji potrzebna była zwykła większość.
Tym razem jednak, w przeciwieństwie do głosowania z lipca tego roku, gdy PE głosował tylko nad kandydaturą samej von der Leyen, głosowanie było imienne. To znaczy, że lista z nazwiskami, na której będzie widniało, który europoseł jak głosował, zostanie podana do wiadomości publicznej.
KE ma poparcie PE. Ta kadencja może być dla Europy szansą na budowanie dobrej przyszłości wszystkich państw członkowskich. Ale może być też czasem pogłębiania podziałów i nierówności w UE. Jak będzie? Oby dzisiejsze zaufanie do nowej KE nie zostało zmarnowane @jwojc powodzenia! pic.twitter.com/vy7pd1uKy6
— Beata Szydło (@BeataSzydlo) 27 listopada 2019
Taka procedura najprawdopodobniej będzie miała wpływ na zwiększenie dyscypliny wewnątrz grup politycznych. Inaczej było w przypadku głosowaniu nad poparciem dla von der Leyen, które było tajne i w efekcie część europosłów tych grup politycznych, które oficjalnie ją popierały, zagłosowała przeciwko.
Von der Leyen ma poparcie trzech największych grup politycznych - Europejskiej Partii Ludowej (ma 182 europosłów), Socjalistów i Demokratów (154) i Odnowić Europę (108). Każda z tych frakcji ma swoich przedstawicieli w nowej KE.
Socjaliści i Demokraci oraz Odnowić Europę zapowiedzieli, że ostateczną decyzję podejmą przed głosowaniem na spotkaniu frakcji. W sumie trzy frakcje liczą 444 europosłów, a więc wystarczającą większość, by otrzymać zielone światło do rozpoczęcia prac 1 grudnia.
W lipcowym, tajnym głosowaniu von der Leyen otrzymała tymczasem 383 głosy, niewiele ponad niezbędne minimum, które wyniosło 374 głosów.