Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Nadciąga paraliż Niemiec. Związki zawodowe zapowiadają strajk, którego „zakładnikiem” będzie połowa kraju

Około pół miliona osób ma wziąć udział w poniedziałkowym proteście w Niemczech. Strajk pracowników branży transportowej zapowiedziały związki zawodowe Verdi i EVG. Przewiduje się, że akcja sparaliżuje ruch na terenie całego kraju.

Berlin
Berlin
pixabay.com

Jak donosi "Bild", w proteście udział wezmą pracownicy transportu miejskiego, kolejowego, lotniczego, a nawet wodnego. "Konsekwencje odczują nie tylko kierowcy ciężarówek, ale także dziesiątki milionów obywateli" - podaje gazeta. Według dziennikarzy obywatele muszą przygotować się na liczne utrudnienia, w tym ogromne korki na drogach i zamknięte autostrady. Ponadto, sklepowe półki mogą stać się puste.

Zdaniem prezesa stowarzyszenia kierowców ciężarówek BGL prof. Dirka Engelhardta istnieje ryzyko chaosu i dziesiątek milionów szkód, jeśli towary nie zostaną dostarczone na czas. A jest to prawdopodobne, ponieważ w Niemczech obowiązuje zakaz jazdy samochodów ciężarowych w niedzielę, co w połączeniu z przewidywanym na poniedziałek paraliżem, zapowiada dwudniową przerwę w dostawach.

 Akcja jest szeroko komentowana przez niemiecką prasę. Zdaniem "Handelsblatt" "w sporze płacowym w służbie publicznej, jak również w sektorze kolejowym, na stole już leżą oferty pracodawców", dlatego w tym kontekście "branie połowy kraju jako zakładnika wydaje się przesadą". Gazeta stwierdza, ze prawdziwym celem związkowców nie jest podniesienie płac, ale pozyskiwanie nowych członków. 

Podobne zdanie czytamy w "Reutlinger General-Anzeiger". Tamtejsi dziennikarze stwierdzają, że prowodyrzy protestów łączą się w "niepowiązanym ze sobą sporze płacowym, aby przez zaniechanie pracy wziąć w charakterze zakładników niezaangażowanych obywateli całego kraju i wywrzeć w ten sposób silny nacisk na pracodawców". Gazeta ocenia, że jest to przykład "nadużywania prawa do strajku".

Z kolei "Badische Zeitung" pisze, że Verdi i EVG mają dobre powody, aby strajkować. "Żądania obu związków są również zmyślne taktycznie. Nalegają na kwotę minimalną, która jest nieproporcjonalnie korzystna dla osób o niskich dochodach, a mniej dla osób o dochodach najwyższych". Jak ocenia - to się również daje dobrze sprzedać opinii publicznej.


Związek zawodowy pracowników sektora publicznego Verdi chce 10,5 proc. podwyżki płac, nie mniej niż 500 euro miesięcznie. Z kolei Związek kolejowy i transportowy EVG domaga się podwyżek m.in. dla pracowników Deutsche Bahn i przewoźników autobusowych podwyżek w wysokości 12 proc., co najmniej 650 euro miesięcznie.

 



Źródło: Wirtualna Polska, Deutshce Welle, niezalezna.pl

#Niemcy #strajk

Mateusz Święcicki