Wczoraj wieczorem, podczas protestu "żółtych kamizelek" w stolicy regionu Nowej Akwitanii w Angouleme, jego uczestnicy ścieli toporem głowę kukły symbolizującej prezydenta Emmanuela Macrona. O incydencie poinformowała dzisiaj prokuratura departamentu Charente, dodajac, że wszczęto śledztwo w sprawie "prowokacji".
Manifestanci urządzili najpierw prezydentowi "proces", po czym zakapturzony "kat" odrąbał siekierą kukle naturalnej wielkości papierowy wizerunek twarzy Macrona.
À #Angoulême, des #GiletsJaunes pacifiques décapitent une effigie du président de la République puis s’engage dans une danse…#TheWickerManhttps://t.co/xJDCuxlcGO pic.twitter.com/YKKF83SJIo
— Bob le Centriste (@BobLeCentriste) 22 grudnia 2018
Jak podała w komunikacie prefektura, fakty te "dotyczą zarówno osoby, jak i funkcji prezydenta Republiki" i "mogą zostać uznane za przestępstwo".
Manifestacja, która odbyła się w piątek wieczorem, była zgłoszona wcześniej, ale zgłoszenie nie obejmowało tego "detalu" jej przebiegu - podała prefektura.
? Gilets Jaunes : un pantin à l'effigie d'Emmanuel Macron a été décapité à #Angoulême. La préfecture de Charente dénonce une "mise en scène macabre". (Sud Ouest / Charente libre) pic.twitter.com/zk6TTLKGW5
— Infos Françaises (@InfosFrancaises) 22 grudnia 2018
?? SOCIÉTÉ : Une enquête a été ouverte par le parquet d'#Angouleme après la mise en scène d'une guillotine et d'une décapitation d'un pantin représentant Emmanuel #Macron. Un drapeau français orne la guillotine sur laquelle les #GiletsJaunes ont écrit « 1789 - 2018 ». #ActeVI pic.twitter.com/snClLnAXgm
— La Plume Libre (@LPLdirect) 22 grudnia 2018
Jean-David Cavaille, prokurator w Charente, podał, że wszczęto śledztwo w sprawie "prowokacji"; powierzono je posterunkowi policji w Angouleme.
AFP poinformowała także, że dwie dziennikarki z telewizji publicznej France 2 Montpellier oświadczyły, że spotkały się z agresją i zostały pobite przez "żółte kamizelki" w Boulou przy granicy z Hiszpanią.
Anne Domy, redaktor, i Audrey Guiraud, fotoreportażystka obserwowały sytuację na drodze A9 koło Boulou, gdzie protestujący częściowo zablokowali przejazd. .
"Wszystko zmieniło się po południu, kiedy policja puściła gaz łzawiący, by rozpędzić demonstrantów, a tłum wpadł w panikę. Z koleżanką zostałyśmy zaatakowane, ścigane, pobite przez tłum demonstrantów, którzy nas całkowicie otoczyli"
- powiedziała Domy przez telefon agencji AFP.
Obie jednak, jak twierdzą, zostały wyratowane przez człowieka w żółtej kamizelce, który pozwolił im uciec.
W związku z protestami "żółtych kamizelek" Ambasada RP wydała ostrzeżenie dla podróżujących po Francji Polaków.
"Ze względu na zaostrzenie sytuacji podczas manifestacji #GiletsJaunes w Paryżu i ryzyko wystąpienia starć z policją zalecamy unikanie miejsc w pobliżu zgromadzeń m.in . w okolicach Champs Elysées, Madeleine, Place de la Concorde"
- napisano w komunikacie zamieszczonym na Twitterze.
Jak podało wieczorem francuskie MSW, w dzisiejszych manifestacjach o godzinie 18 uczestniczyło w całej Francji 36,6 tys. osób, podczas gdy tydzień temu manifestowało o tej samej porze 66 tys.
W Paryżu policja naliczyła 2 tys. demonstrujących. Zatrzymano 142 osoby, z czego 19 aresztowano.