10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

W Ramstein Niemcy muszą zdecydować o losie leopardów. Roderich Kiesewetter: „Premier Morawiecki dał ważny impuls”

Jak do tej pory utworzenie międzynarodowej koalicji na rzecz przekazania Ukrainie leopardów rozbiło się przede wszystkim o opór Niemiec. Niemcy ani nie chciały przyjąć na siebie roli wiodącej, ani udzielić zgody na dostawy. Dlatego też uważam, że swoją wizytą w Berlinie i zachętą skierowaną do Niemiec, by w końcu zrewidowały swoje podejście do dostaw broni, premier Mateusz Morawiecki dał ważny impuls. (…) W Ramstein Niemcy muszą zadecydować w sprawie leopardów 2. Absolutne minimum to odblokowanie wniosków o zezwolenie na przekazywanie tych czołgów i zaprzestanie uciekania się do wątpliwych wymówek – mówi Roderich Kiesewetter (CDU), deputowany do Bundestagu, wiceprzewodniczący Parlamentarnego Gremium Kontrolnego, członek komisji spraw zagranicznych. Rozmawia Olga Doleśniak-Harczuk

By Dirk Vorderstraße from Hamm, Deutschland - Leopard 2 Panzer der Bundeswehr, CC BY 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=92538583

W piątek w amerykańskiej bazie w Ramstein, pod przewodnictwem sekretarza obrony USA, ma się odbyć kolejne spotkanie grupy kontaktowej ds. wsparcia obronnego Ukrainy (Ukraine Defense Contact Group) w gronie 50 państw.

Oczekuje się podjęcia decyzji o pomocy wojskowej dla Ukrainy wartej miliardy dolarów, ale spotkanie prawdopodobnie zostanie uznane za porażkę, chyba że doprowadzi do przekazania czołgów, które według Kijowa są potrzebne do odparcia rosyjskich ataków - oceniła wcześniej agencja Reutera.

Według informacji "Politico" kanclerz Niemiec Olaf Scholz powiedział w środę w Davos amerykańskim kongresmenom, że Niemcy nie zgodzą się na przekazanie czołgów Leopard Ukrainie, dopóki USA nie podejmą decyzji w sprawie wysłania własnych czołgów Abrams.

Poniżej publikujemy wywiad z Roderich Kiesewetter (CDU), który ukazał się na łamach "Gazety Polskiej Codziennie"

Podczas swojej poniedziałkowej wizyty w Berlinie premier Mateusz Morawiecki rozmawiał z politykami różnych ugrupowań o dostawach czołgów Leopard na Ukrainę. Polska już w ubiegłym tygodniu podała do wiadomości, że dostarczy leopardy Ukrainie, teraz czas na ruch ze strony Niemiec. I teraz dwa pytania – czy rząd federalny podpisze zgodę na przekazanie leopardów Ukrainie i czy sam zdecyduje się dostarczyć Ukraińcom czołgi bojowe z własnych zasobów?

Nasi europejscy partnerzy co rusz zwiększają presję na rząd Niemiec. Jest to szczególnie widoczne w decyzji rządu brytyjskiego, by posłać Ukrainie challengery, rządu polskiego, postulującego zawiązanie koalicji na rzecz wysyłania leopardów 2, oraz zachowaniu innych państw, które tak jak Finlandia, Szwecja czy Hiszpania również chciałyby się jeszcze mocniej zaangażować w udzielanie militarnej pomocy Ukrainie, a od Niemiec oczekują przejęcia roli koordynacyjnej i wiodącej. Jak do tej pory utworzenie międzynarodowej koalicji na rzecz przekazania Ukrainie leopardów rozbiło się przede wszystkim o opór Niemiec. Niemcy ani nie chciały przyjąć na siebie roli wiodącej, ani udzielić zgody na dostawy [czołgów bojowych]. Dlatego też uważam, że swoją wizytą w Berlinie i zachętą skierowaną do Niemiec, by w końcu zrewidowały swoje podejście do dostaw broni, premier Mateusz Morawiecki dał bardzo ważny impuls.

Decyzja o wysłaniu czołgów leży w gestii kanclerza. Dlaczego rodzi się ona w takich bólach?

Uważam, że za blokowaniem dostaw czołgów stoi urząd kanclerski, ale i pewne kręgi SPD, które powodowane wciąż obecnym przywiązaniem do narracji bliskiej Rosji wyciągają błędne wnioski dla naszej strategii. Poza tym ludzie ci spoglądają na zagrożenie, jakie Rosja stanowi dla całej Europy, z pewną naiwnością. Z przykrością trzeba przyznać, że mimo łamania przez Rosję prawa międzynarodowego i ogromu popełnionych przez nią zbrodni wojennych, mimo niszczycielskiej wojny Rosji wymierzonej w Ukrainę w pewnych środowiskach wciąż dominuje naiwne i romantyczne postrzeganie tego państwa. Patrząc pod tym kątem, widać, na ile zapowiedziany przez Olafa Scholza punkt zwrotny w polityce Niemiec [Zeitenwende] nie zdołał jeszcze wpłynąć na zmianę sposobu rozumowania urzędu kanclerskiego.

CDU i CSU od początku wojny wywierały z ław opozycji nacisk na rząd Olafa Scholza, co pewien czas żądając zwiększenia dostaw broni lub poszerzenia wachlarza tej już dostarczanej o ciężki sprzęt bojowy. Co chadecy robią obecnie, by przyspieszyć lub wymusić pewne decyzje na rządzie?

Chadecja jako największy klub opozycyjny złożyła łącznie cztery wnioski z postulatem zwiększenia dostaw broni na Ukrainę, w kwietniu poparliśmy inicjatywę wspólnego projektu uchwały zakładającej zwiększenie pomocy militarnej dla Ukrainy, projekt ten poparło wówczas 600 posłów Bundestagu. Presja medialna i parlamentarna wywierana na kanclerza Scholza wzrosła również dzięki naszym inicjatywom i publicznie artykułowanym postulatom. Przy czym raz po raz demaskowaliśmy fałszywe i sprzeczne ze sobą pseudoargumenty [strony rządowej]. Spora część Zielonych i liberałów z FDP też od początku tej wojny popiera zwiększenie dostaw, ale do tej pory nie zdołali przeforsować swojego stanowiska w urzędzie kanclerskim. My jako opozycja wyczerpaliśmy wszystkie dostępne nam środki, by to uczynić.

Minister obrony narodowej Christine Lambrecht złożyła rezygnację. Rozumie Pan tę decyzję?

Podchodzę do tej rezygnacji z szacunkiem, chociaż nastąpiła w fatalnym momencie, na krótko przed spotkaniem Grupy Kontaktowej ds. Obrony Ukrainy w Ram­stein. Niemcy powinny przejąć dowodzenie w koordynowaniu koalicji państw gotowych wysłać Ukrainie leopardy, tak by zadośćuczynić roszczeniu, które same przecież sformułowały. Z pozbawionym dowództwa resortem obrony to się nie uda. Następca pani Lambrecht nie będzie miał czasu na wdrożenie się w prace ministerstwa, trzeba będzie natychmiast przejąć koordynację militarnego wsparcia Ukrainy i przynajmniej znieść niemiecką blokadę na wywóz leopardów. I pozostaje jeszcze kwestia zapowiedzianego Zeitenwende, który trzeba w końcu włączyć w program polityczny, a to z kolei wymaga reformy Bundeswehry.

Jakich rezultatów oczekuje Pan po zaplanowanym na piątek spotkaniu Grupy Kontaktowej ds. Obrony Ukrainy w Ramstein?

W Ramstein Niemcy muszą zadecydować w sprawie leopardów 2. Absolutne minimum to odblokowanie wniosków o zezwolenie na przekazywanie tych czołgów i zaprzestanie uciekania się do wątpliwych wymówek. Zaś w najlepszym wypadku Niemcy mogą wziąć na siebie postulowaną przez partnerów funkcję przywódczą i otworzą drogę dla europejskiego sojuszu ws. leopardów, zobowiązując się jednocześnie do przekazania Ukrainie konkretnej liczby czołgów, np. 20 sztuk. Obawiam się jednak, że rząd federalny w dalszym ciągu będzie hamulcowym i zacznie wymyślać kolejne pseudoargumenty.

Bundeswehra jest w trakcie relokacji baterii Patriot na terytorium Polski, Amerykanie rozpoczęli szkolenie 500 ukraińskich żołnierzy w bazie Grafenwöhr, Niemcy zobowiązały się dostarczyć Ukrainie mardery, Polska pracuje nad stworzeniem koalicji ws. leopardów. Jak Pan ocenia ostatnie decyzje na poziomie państw NATO?

NATO w końcu działa proaktywnie i przewidująco strategicznie. Na Ukrainie dochodzi do coraz większej eskalacji działań rosyjskich. Jednocześnie staje się jasne, że czas sowieckich modeli broni już mija, a Ukraina może dokonać przełomu jedynie za pomocą broni zachodniej produkcji. Przy czym dozbrojenie Ukrainy musi się powieść, zanim Rosja zmobilizuje swoje rezerwy do wielkiego ataku i dojdzie do walki na wyczerpanie. Czołgi bojowe Leopard 2 stanowią istotny element tej układanki. Patrząc całościowo, można uznać, że NATO zmienia swoją strategię i aktualnie wysyła Ukrainie wszystko to, czego samo by używało bez stawania się stroną w wojnie. Sojusz zaczyna rozumować poza utartymi schematami. Powinniśmy dostarczyć Ukrainie wszystkiego, czego potrzebuje.

Według portalu BR24 koncerny zbrojeniowe w Bawarii wciąż czekają na podpisanie kontraktów w ramach 100-miliardowego pakietu dla niemieckiej armii i jej dozbrojenia. Wszystko przez biurokrację?

Jak na razie z tzw. funduszu specjalnego wzięto kwotę ok. 11 mld – poza tym, o ile mi wiadomo, nie było żadnych zamówień czy kontraktów. Ta sytuacja nie wynika jednak z biurokracji, ale z braku woli politycznej urzędu kanclerskiego, by Zei­tenwende faktycznie wcielić w życie.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#związki Moskwą #Putin #Rosja #Niemcy #Ukraina #wojna

Olga Doleśniak-Harczuk