Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

TYLKO U NAS! Felsztyński: „Broniąc Ukrainy, walczymy o własne przetrwanie. Nie mamy wyboru”

- Jeżeli pozwolimy Putinowi zagarnąć Ukrainę i Białoruś, ryzykujemy, że znajdziemy się w sierpniu 1939 roku, w przededniu wojny światowej. Jednak tym razem będzie to nie tylko trzecia, ale trzecia i termojądrowa. Broniąc Ukrainy, tak naprawdę walczymy o własne przetrwanie. Po prostu nie mamy innego wyboru. Jesteśmy zobowiązani do obrony Ukrainy za wszelką cenę - mówi portalowi Niezalezna.pl dr Jurij Felsztyński, historyk, współautor światowych bestsellerów „Korporacja Zabójców” oraz „Wysadzić Rosję”.

Krzysztof Sitkowski/Gazeta Polska

Jak Pan, jako historyk, ocenia decyzję prezydenta Rosji Władimira Putina o wysłaniu rosyjskich wojsk na Ukrainę?

Putin jest zbrodniarzem wojennym. To nie jest hiperbola, przesada ani nie hasło na demonstrację. To jest stwierdzenie prawdy. Decyzja Putina o rozpoczęciu drugiej wojny czeczeńskiej - we wrześniu 1999 r. - jest przestępstwem. Kolejną zbrodnią jest decyzja o wejściu do Gruzji w 2008 roku (formalnie, podobnie jak w 1999 roku, kiedy rosyjskie wojska weszły do Czeczenii, Putin był „tylko” premierem). Inwazja na Ukrainę w 2014 roku to nowa zbrodnia. A teraz na naszych oczach rozpoczyna się druga inwazja na Ukrainę. Do tej pory, mimochodem, już wchłonięte zostały Donbas i Białoruś. Białoruś jest wyjściem do granic krajów bałtyckich i Polski. Zdobycie Białorusi ze strategicznego punktu widzenia jest trudne do przecenienia, podczas gdy zdobycie Ukrainy sprowadza Putina również do granic Mołdawii. Innymi słowy, jeżeli pozwolimy Putinowi zagarnąć Ukrainę i Białoruś, ryzykujemy, że znajdziemy się w sierpniu 1939 roku, w przededniu wojny światowej. Jednak tym razem będzie to nie tylko trzecia, ale trzecia i termojądrowa. Broniąc Ukrainy, tak naprawdę walczymy o własne przetrwanie. Po prostu nie mamy innego wyboru. Jesteśmy zobowiązani do obrony Ukrainy za wszelką cenę. W przeciwnym razie będziemy musieli zapłacić jeszcze wyższą cenę – taką, którą zapłaciła Europa po zdobyciu Czechosłowacji przez Hitlera w latach 1938-1939.

W 2015 r. w Polsce wydana została Pana książka (we współautorstwie z ukraińskim historykiem Michałem Starczewym) „Trzecia wojna światowa? Bitwa o Ukrainę”. Jaki rozdział dodałby Pan do niej dziś?

Dodałbym rozdział o tym, jak minęło prawie osiem lat od marca 2014 roku. Że lekcje historii nigdy nikogo niczego nie uczą - i jest to dobrze znane, a zatem nie jest nieoczekiwane. Że dziś muszę powiedzieć słowo w słowo to, co powiedziałem i napisałem, poczynając od marca 2014 roku. Wtedy wszystkie moje ostrzeżenia i przewidywania wyglądały na nieaktualne, a dzisiaj niestety bardzo spóźniamy się z prewencyjnymi uderzeniami przeciwko Putinowi i tylko ospale reagujemy wstecz na jego nowe agresywne kroki. Pierwsza i druga wojny światowe zaczęły się jako lokalne, a państwa uczestniczące w ich rozpętaniu nie podejrzewały, że historycy będą nazywać te wojny światowymi. Nawet Hitler, atakując Polskę 1 września 1939 r., nie rozumiał, że rozpętuje II wojnę światową. Jeżeli pozwolimy na wchłonięcie, śmierć i aneksję Ukrainy, staniemy się wspólnikami i w tym zakresie sprawcami największej wojny w Europie od 1945 roku, a być może, jak powiedziałem, nowej wojny światowej. To jest główne niebezpieczeństwo, które nas czeka.

W latach 2014-2015 napisał Pan całą serię artykułów, w których prognozował rozwój wydarzeń na Ukrainie i Białorusi. Jakie główne Pana prognozy się urzeczywistniły?

Niestety wszystkie moje przewidywania się sprawdziły. Absolutnie wszystkie. Napisałem, że aneksja Krymu i inwazja na wschodnią Ukrainę to dopiero początek. Napisałem, że pierwszym poważnym błędem Putina był atak na Ukrainę od wschodu, który musiał zacząć od zdobycia Białorusi i stworzenia na Białorusi trampoliny do inwazji na Ukrainę Zachodnią i ataku na Kijów.

Pisałem, że Putin się nie zatrzyma i nie da się z nim nic dogadać, a kwestia nowej inwazji na Ukrainę to tylko kwestia czasu. Nie trzeba być prorokiem, żeby to przewidzieć.

Wystarczy znać historię podbojów nazistowskich, które poprzedziły wybuch II wojny światowej. To nie przypadek, że Putin służył w KGB w NRD. To właśnie wtedy i tam Hitler stał się jego idolem.

Jak Pan przypuszcza – jak potoczą się wydarzenia? Czy kraje bałtyckie i Polska mają przygotowywać się do wojny?

Jak rozumiem, one już się do tego przygotowują. Polska właśnie pracuje nad programem wojskowym, zgodnie z którym armia powinna być powiększona do 250 tysięcy osób, plus kilkadziesiąt tysięcy w rezerwie. W krajach bałtyckich, jak rozumiem, po 1991 roku nigdy nie było złudzeń co do Rosji pod rządami jakichkolwiek władców.

Ale główną siłą Polski i krajów bałtyckich jest sojusz państw NATO. Jestem daleki od myślenia, że powstrzyma to agresywne plany Putina, który jest tak samo nieprzewidywalny jak Hitler w latach 30., ale wiem, że ostatecznie zapewni to zwycięstwo nad Putinem. Pytanie tylko, jaką cenę będziemy musieli zapłacić za to zwycięstwo.

To co piszę, a nawet „deklaruję”, to nie są głośne frazesy, lecz suche refleksje historyka, który w przeciwieństwie do Putina dobrze zna historię XX wieku.

 



Źródło: niezalezna.pl

#Ukraina

Olga Alehno