Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!
Z OSTATNIEJ CHWILI
Rząd Izraela zatwierdził porozumienie z palestyńskim Hamasem w sprawie zawieszenia broni w Strefie Gazy oraz uwolnienia zakładników • • •

Felsztyński dla Niezalezna.pl: Dziwne czasy - bycie agentem Kremla jest bardziej opłacalne niż niebezpieczne

- Istnieje papierek lakmusowy, dzięki któremu bardzo łatwo jest zidentyfikować agentów FSB. Zwróćmy jednak uwagę, że absolutnie nic nie zmienia fakt, że ja demaskuję tego czy innego agenta i nawet publicznie wymieniam jego nazwisko w prasie (co miało miejsce kilkakrotnie). Taki agent kontynuuje swoją działalność bez przeszkód i trudności. Żyjemy w tak dziwnych czasach. Bycie agentem lub agentem wpływu Kremla jest dziś bardziej opłacalne niż niebezpieczne – mówi w rozmowie z portalem Niezalezna.pl dr Jurij Felsztyński, historyk, współautor światowych bestsellerów „Korporacja Zabójców” oraz „Wysadzić Rosję”.

Na zdj. Jurij Felsztyński
Na zdj. Jurij Felsztyński
Krzysztof Sitkowski/Gazeta Polska

Na Ukrainie ukazała się (w języku rosyjskim i ukraińskim) publikacja pt. „Od czerwonego terroru do państwa mafijnego. Służby specjalne Rosji w walce o dominację nad światem”. Napisał ją Pan wspólnie z byłym podpułkownikiem KGB Władimirem Popowem. Właśnie tę pracę określił Pan jako „najciekawszą i najważniejszą” z dotychczasowych swoich książek. Dlaczego?

Nasza książka to studium historyczne. Prześledziliśmy historię walki sowieckiej bezpieki o władzę w państwie, w Związku Sowieckim, od grudnia 1917 r., kiedy w Rosji sowieckiej utworzono Czeka [red. tajną policję w latach 1917–1922] pod przewodnictwem Feliksa Dzierżyńskiego, do 2000 r., kiedy to prezydentem kraju został były dyrektor FSB Władimir Putin. Wszystko, co wydarzyło się po 2000 r., było już przesądzone.

Od grudnia 1917 r., kiedy powstała Czeka, do 31 grudnia 1999 r., kiedy ówczesny prezydent Rosji Borys Jelcyn niespodziewanie podał się do dymisji i uczynił Putina pełniącym obowiązki prezydenta kraju, bezpieka walczyła o władzę w państwie. 31 grudnia 1999 r. ostatecznie ją zdobyła. Putin jest tylko szefem FSB, awansowanym na prezydenta Rosji. Oczywiste jest, że będąc w ciągu ponad 20 lat u władzy zdobył doświadczenie i nabrał pewność siebie. Ale nigdy nie było zagrożenia dla jego władzy ze strony kogokolwiek. Ani ze strony opozycji, która zawsze była słaba, ani ze strony resortów siłowych, dla których Putin jest tylko przywódcą, którego oni sami na to stanowisko mianowali. On im całkowicie odpowiada, ponieważ gra według zasad, zatwierdzonych przez bezpiekę. I widzimy, że od 2000 r., kiedy Putin został prezydentem, do listopada 2021 r., kiedy odpowiadam na Pani pytania, zagrożenie dla władzy Putina nigdy nie pojawiło się z żadnej strony. Jedynym zagrożeniem dla władzy Putina może być sam Putin.

Wydaje mi się, że nowa książka odpowiada na wszystkie pytania, które nas niepokoiły, lecz pozostawały bez odpowiedzi: co dzieje się dziś w Rosji; jak ludzie rządzący Rosją zdołali dojść do władzy; kogo reprezentują i w czyich interesach działają; dlaczego to, co dzieje się w Rosji, stanowi zagrożenie dla całej cywilizowanej społeczności i co należy zrobić, aby wyeliminować to zagrożenie lub przynajmniej je zminimalizować.

Władimir Popow pojawił się po raz pierwszy jako jeden z Pana współautorów podczas pisania książki „KGB gra w szachy”. Niedawno w jednym z wywiadów powiedział Pan, że w rzeczywistości współpraca była szersza i długofalowa. Co Czytelnik powinien wiedzieć o roli tej osoby w procesie tworzenia książki „Od czerwonego terroru do państwa mafijnego” i nie tylko?

Historia naszej znajomości jest ciekawa i dramatyczna. Władimir Popow (przez wiele miesięcy nie znałem jego prawdziwego nazwiska ani kraju zamieszkania) skontaktował się ze mną wkrótce po zabójstwie Aleksandra Litwinienki (w Londynie w listopadzie 2006 r.) i powiedział, że ma informacje, które mogą mnie zainteresować i mogą posłużyć za podstawę do kolejnych moich książek o działalności sowieckich i rosyjskich służb specjalnych. Po kilku miesiącach komunikacji z zachowaniem środków ostrożności (z jego i mojej strony) nawiązaliśmy współpracę.

W tym czasie kończyłem pracę nad książką „Korporacja zabójców”, którą napisałem wraz z mieszkającym w Rosji śp. historykiem i politologiem Władimirem Przybyłowskim. Niektóre materiały Władimira Popowa za jego wiedzą i zgodą wykorzystałem w tej książce. Z przyczyn konspiracyjnych, aby nie ujawniać wcześniej mojej współpracy z Popowem, postanowiliśmy nie podawać jego nazwiska w „Korporacji zabójców”.

Następnie powstała niewielka książka „KGB gra w szachy”, która miała czterech autorów (Władimir Popow, ja i arcymistrzowie w szachach Borys Gulko i Wiktor Korcznoj) - o aktywnej działalności KGB w organizowaniu mistrzostw szachowych w Rosji i, najważniejsze, za granicą oraz zaangażowaniu KGB w życie sportowe w ZSRS. Ta książka ujawniła dziesiątki agentów KGB zwerbowanych przez sowieckie służby bezpieczeństwa i pracujących potajemnie w interesie tego resortu. Wielu z nich stało się w końcu bardzo znanymi i wpływowymi ludźmi, w tym w polityce, w Rosji i za granicą.

Z tą książką wydarzyła się ciekawa historia. Ku mojemu zdziwieniu, w grudniu 2008 r. została opublikowana w Moskwie, chociaż, powtarzam, ujawniono tam nazwiska wielu agentów KGB zaangażowanych w sowiecki sport. Następnego dnia wydawnictwo podało, że cały nakład (3000 egz.) wykupiła FSB - zamówienie nadeszło z budynku na Łubiance. W styczniu 2009 r., zainspirowane sukcesem, wydawnictwo wydało nowe wydanie książki „KGB gra w szachy”, a w 2010 r. wydało (ku mojemu jeszcze większemu zdziwieniu) nakładem 3.000 egzemplarzy książkę „Korporacja: Rosja i KGB w czasach prezydenta Putina”.

Napisał Pan również, informując o nowej książce, że ma ona zostać podręcznikiem dla uczniów szkół średnich i studentów. O czym przede wszystkim powinni się dowiedzieć młodzi ludzie z tej publikacji? Jakie wnioski wyciągnąć?

Jak wspomniałem, jest to książka o historii przejmowania władzy w Rosji przez aparat bezpieczeństwa, obejmująca okres od grudnia 1917 roku do dnia dzisiejszego, czyli ponad sto lat. W niej naświetlono wszystkie etapy tego przejęcia, opisano liczne nieudane próby, ukazano krwawą historię konfrontacji partii komunistycznej z bezpieką w walce o władzę państwową w ZSRS oraz udział bezpieki w podważaniu monopolu Partii Komunistycznej Związku Sowieckiego (KPZS) na władzę w państwie. Nawiasem mówiąc, po raz pierwszy historia Związku Sowieckiego i Rosji jest opisywana pod tym kątem. Zawsze uważano, że KPZS i KGB były zgodne we wszystkim, że KGB było tylko posłusznym instrumentem KPZS - „zbrojnym ramieniem partii”, jak oficjalnie pisano.

Tymczasem KGB oczywiście było zbrojnym ramieniem partii, ale realizowało własne cele resortowe, głównym z których była walka o władzę w państwie. Innymi słowy, KGB było konkurentem KPZS o władzę w Związku Sowieckim. Wraz z zatwierdzeniem Jurija Andropowa [red. ówczesnego szefa KGB] na stanowisko pierwszego sekretarza generalnego partii, a następnie przewodniczącego Rady Najwyższej ZSRS, bitwa ta została wygrana przez bezpiekę. Tyle, że Andropow zmarł bardzo szybko, a partia ponownie przejęła władzę, jak się okazało na krótki czas.

I, wreszcie, szczegółowo opisujemy, jak bezpieka walczyła o władzę w Rosji od sierpnia 1991 r. – wszystkie etapy tej dramatycznej bitwy, która zakończyła się za niespełna 10 lat, 31 grudnia 1999 r., zwycięstwem bezpieki.

We wrześniu br., po długiej chorobie, w Warszawie zmarł dr Jerzy Targalski. Polski historyk, badacz przestrzeni postsowieckiej, wykładowca wielu współczesnych polskich wysokich rangą urzędników. Na swoich wykładach na Uniwersytecie Warszawskim dr Targalski przedstawiał teorię o tym, że sowieckie służby specjalne przygotowywały się do upadku ZSRS. Umieszczali swoich ludzi na odpowiednich stanowiskach - w służbach specjalnych, lokalnych oddziałach partii, młodzieżowych organizacjach partyjnych. Wydarzenia w regionie z lat 90. postrzegał jako podział „majątku” wśród tej wyszkolonej „elity”. Jak Pan ocenia tę teorię?

W zasadzie to jest dokładnie to, co opisujemy. Doprecyzowałbym tylko, że służby specjalne nie „przygotowywały się do upadku” ZSRS, lecz „przygotowywały upadek ZSRS”. Związek Sowiecki upadł właśnie dzięki wywrotowej i prowokacyjnej działalności służb specjalnych. Takim „najlepszym” przykładem byłaby wojna afgańska, która została w całości sprowokowana przez służby specjalne. Wojsko kategorycznie sprzeciwiało się wybuchowi tej wojny. KGB upierało się, że jest to potrzebne. Tymczasem nieudana kampania wojskowa w Afganistanie była jedną z głównych przyczyn rozpadu ZSRS. I oczywiście Jerzy Targalski miał absolutną rację, kiedy pisał, że KGB umieściło swoich ludzi na kluczowych stanowiskach. Ale trzeba zrozumieć, że skala tych ruchów personalnych i zastępowania innych swoimi ludźmi była ogromna. Został utworzony i rozbudowany Instytut Oficerów Rezerwy Aktywnej. Wówczas dziesiątki tysięcy oficerów KGB pod przykryciem, czyli potajemnie, wysłano by pełnić służbę w interesach KGB na wysokie kierownicze stanowiskach we wszystkich sektorach państwa.

Aktywowano agentów, których wysyłano również na najwyższe stanowiska kierownicze w sowieckim sektorze cywilnym, „pokojowym”. Te tajne struktury mafijne stopniowo przejmowały stanowiska kierownicze w centrum i na peryferiach. W sierpniu 1991 r. KGB sprowokowało próbę przejęcia władzy, a spiskowcami byli właśnie osoby z najwyższego kierownictwa KGB, na czele z przewodniczącym KGB Władimirem Kriuczkowem. A kiedy pucz się nie powiódł, to o zorganizowanie zamachu stanu oskarżono nie KGB, chociaż Kriuszkow był aktywnie zaangażowany w spisek, lecz Partię Komunistyczną Związku Sowieckiego. To wykorzystano jako pretekst dla likwidacji władzy partii. Cała ta zawiła historia kryminalna jest przez nas szczegółowo opisana w obszernej księdze liczącej 670 stron.

Kiedyś dał mi Pan radę, którą do dziś pamiętam. Powiedział Pan – „Nie ma sensu zgadywać, kto z Twojego otoczenia jest agentem służb specjalnych. Wszystko jedno - nie zgadniesz, zaś nerwy popsujesz”. Czy dałby Pan dziś tę samą radę?

Gdybyśmy mówili o Polsce, dałbym ją – bo nie zajmowałem się historią polskich służb specjalnych i niewiele o nich wiem. Ale w odniesieniu do ZSRS i dzisiejszej Rosji, z dużym prawdopodobieństwem, patrząc na biografię osoby i historię rozwoju jej kariery zawodowej (lub braku tego rozwoju), słuchając, co ta osoba mówi, czytając, co pisze, i patrząc, co robi, mogę stwierdzić, kto jest funkcjonariuszem, pracownikiem lub agentem rosyjskich służb specjalnych, a kto nie. Dotyczy to zarówno agentów zagranicznych, jak i agentów wpływu. Istnieje papierek lakmusowy, dzięki któremu bardzo łatwo jest zidentyfikować agentów FSB. Zwróćmy jednak uwagę, że absolutnie nic nie zmienia ten fakt, że ja demaskuję tego czy innego agenta i nawet publicznie wymieniam jego nazwisko w prasie (co miało miejsce kilkakrotnie). Taki agent kontynuuje swoją działalność bez przeszkód i trudności. Żyjemy w tak dziwnych czasach. Bycie agentem lub agentem wpływu Kremla jest dziś bardziej opłacalne niż niebezpieczne.

 



Źródło: niezalezna.pl

Olga Alehno