Na stadionie Łużniki w Moskwie, gdzie w środę zorganizowano propagandowy koncert z okazji pierwszej rocznicy inwazji na Ukrainę, znalazła się grupa dzieci jakoby pochodzących z ukraińskiego Mariupola; jedną z dziewczynek zmuszono do dziękowania rosyjskiemu żołnierzowi za rzekome wyzwolenie jej rodzinnego miasta - oznajmił ukraiński portal Obozrevatel.
Kilkunastoletnia dziewczynka, określona jako Hanna Naumenko, publicznie dziękowała wojskowemu - domniemanemu "wujkowi Jurze". "Dziękuję za to, że uratował mnie, moją siostrę i setki innych dzieci z Mariupola" - powiedziała nastolatka, po czym przyznała, że zapomniała dalszej części tekstu. W tym momencie kobieta prowadząca propagandową imprezę poleciła jej objąć rosyjskiego żołnierza - relacjonował ukraiński portal. Na łamach serwisu zamieszczono też nagranie tego wydarzenia.
Przebieg środowego show w Moskwie i fakt, że dziewczynka "zapomniała" tekstu może świadczyć o tym, że pokaz z dziećmi w roli głównej był wyreżyserowaną inscenizacją. Hanna Naumenko to w rzeczywistości personalia narzeczonej jednego z ukraińskich żołnierzy, który walczył w Mariupolu. Dlatego nie ma żadnej pewności, że dzieci zmuszone do występu na stadionie w ogóle pochodziły z tego ukraińskiego miasta - zauważył Obozrevatel.
Wcześniej rosyjskie niezależne media donosiły, że - mimo starań organizatorów - trybuny moskiewskiego stadionu nie zapełniły się w komplecie. Według doniesień opozycyjnego kanału Możem Objasnit' na Telegramie, wiele osób miało zostać zmuszonych do udziału w propagandowym wiecu m.in. groźbami zwolnienia z pracy.
Przed napaścią Rosji na Ukrainę liczba mieszkańców Mariupola wynosiła około 430 tys. Według ONZ miasto opuściło około 350 tys. cywilów. Brak dokładnych danych o ofiarach rosyjskiej agresji w Mariupolu. Ukraińskie władze przypuszczają, że od lutego do maja 2022 roku mogły tam zginąć dziesiątki tysięcy osób.
W zrujnowanym mieście panuje bardzo trudna sytuacja humanitarna. Brakuje m.in. żywności, wody, lekarstw, ciepła, środków higienicznych i łączności.
Władze w Kijowie od początku inwazji Kremla alarmują, że najeźdźcy nielegalnie deportują do Rosji ukraińskie dzieci, głównie sieroty. Potwierdzono już ponad 16 tys. takich przypadków, lecz rzeczywiste liczby są prawdopodobnie znacznie wyższe.