"Boję się takiego scenariusza, który w moim przekonaniu jest bardzo realny. Że to, co się dzieje na Białorusi w tej chwili ,jest naprawdę zasłoną dymną" - powiedział poseł Piotr Kaleta (PiS) w rozmowie z Katarzyną Gójską w Telewizji Republika. Zdaniem Kalety Rosja może użyć argumentu "odpuszczenia kwestii polskiej, żeby był spokój w Europie", ale w zamian zająć się Ukrainą, którą europejscy politycy mogą pozostawić samą sobie.
Będący jednym z gości Gójskiej poseł Prawa i Sprawiedliwości z ziemi kaliskiej odniósł się do ostatniego skandalu z odmówieniem udzielenia głosu w Europarlamencie polskiemu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu.
Trzeba powiedzieć sobie jedną rzecz bardzo wyraźnie - pan premier Mateusz Morawiecki nie jest jakimś tam chłopcem, który przyjechał nie wiadomo skąd, tylko jest premierem bardzo ważnego państwa w Unii Europejskiej, to po pierwsze. Po drugie - państwa, które toczy bój o bezpieczeństwo Polski, Unii Europejskiej, NATO. Jest to więc element politycznej głupoty, ale także zwykłej ludzkiej podłości. No bo jak nie może być dopuszczony do głosu człowiek, który obecnie bierze w imieniu Rzeczpospolitej, w imieniu narodu, niejako "na klatę" całe to zło, które przychodzi znowu na Europę ze wschodu
- tłumaczył Kaleta.
Jego zdaniem polscy europarlamentarzyści powinni wystosować oświadczenie, że niedopuszczenie polskiego premiera do głosu było w tej sytuacji rzeczą niebywałą i skandaliczną.
Kaleta skomentował też wypowiedzi lewicowych polityków z Hiszpanii i Niemiec, którzy podczas dyskusji na temat sytuacji na polsko-niemieckiej granicy rzucali argumenty o... rzekomym rasizmie wobec nielegalnych migrantów.
Ja się nie dziwię hiszpańskiemu lewactwu, skoro podobne mamy w Polsce. Podobnych przedstawicieli, którzy też obrzydliwych słów wobec polskiego rządu i wojska używali. Jeśli ten sposób mówienia jest tak powszechny w Europie, a wywodzi się przecież także z naszego kraju, to nie miejmy złudzeń. Mogę sobie wyobrazić, że niektórzy europosłowie w kuluarach (...) podpuszczają niejako i opowiadają różne głupoty na temat tego, co się dzieje na polskiej granicy
- mówił gość programu.
Poseł PiS przypomniał, że najważniejsi "gracze" Unii Europejskiej, jak Francja, czy Niemcy, nie wypowiadali się zbyt głośno w sprawie pomocy Polsce, co uczyniła chociażby Słowacja, państwa Grupy Wyszehradzkiej, czy w zdecydowany sposób - będąca poza UE - Wielka Brytania.
Jeszcze jest jedna rzecz, jeśli chodzi o Ukrainę. Boję się takiego scenariusza, który w moim przekonaniu jest bardzo realny. Że to, co się dzieje na Białorusi w tej chwili jest naprawdę zasłoną dymną. Dlaczego? Ponieważ Polska jest we wszystkich strukturach europejskich, światowych - mam na myśli Unię Europejską i NATO - a Ukraina poza tymi strukturami. Jaka może być sytuacja? Idąc bardzo na skróty, może być "dobrze, my odpuścimy kwestię polską, żeby był spokój w Europie, ale do Ukrainy proszę się nam nie wtrącać". Boję się, że w tym obszarze Polska może być znowu sama, bo polską racją stanu jest bezpieczna Ukraina, tak niekoniecznie muszą w ten sposób rozmawiać politycy europejscy
- ostrzegał poseł Piotr Kaleta.
Przypominam sobie wypowiedzi pograniczników ukraińskich, kiedy w poprzedniej kadencji wizytowaliśmy granicę ukraińską. Oni w bardzo niepokojący sposób mówili na temat funkcjonowania własnego państwa. Niestety boję się, że słowa tych pograniczników mają jakieś usytuowanie w rzeczywistości. Że rzeczywiście Ukraina jest skonfliktowana bardzo wewnętrznie i niestety nie ma realnych obrońców w Europie. Może się okazać, że zostanie sama sobie zostawiona
- dodał ze smutkiem.