Czy Donald Tusk spełni pokładane w nim oczekiwania? - zapytał ekspertów "Der Tagesspiegel". Jednym z jego rozmówców jest szef brukselskiej filii think tanku Globsec, Roland Freudenstein, który wskazał, że, jeśli dojdzie do przejęcia władzy przez szefa PO, to Polska skończy polemikę z Unią Europejską. Wychodzi też na to, że mimo rzekomego łamania praworządności przez Polskę, Tusk dostanie od UE zielone światło na działanie "na granicy legalności".
- Z punktu widzenia Brukseli jak najbardziej (Donald Tusk spełni oczekiwania) - stwierdził Freudenstein. Z jego odpowiedzi wynika, że szef Platformy Obywatelskiej odejdzie od przyjętej przez PiS ochrony suwerenności Polski. - Najważniejsze oczekiwanie dotyczy tego, że nowy polski rząd zacznie konstruktywnie współpracować z UE, zamiast uprawiania polemiki z Brukselą i Berlinem, grożenia wetem w Radzie Europejskiej oraz domagania się oddania władzy w ręce państw narodowych - powiedział.
Freudenstein insynuuje także, że zmiany w rzekomym zakończeniu łamania praworządności będzie utrudniał "bliski PiS-owi" prezydent Andrzej Duda. Według niego ma on możliwość blokowania kroków podejmowanych przez "przyszłego premiera".
W podobnym tonie wypowiedział się szef warszawskiego biura Europejskiej Rady Stosunków Międzynarodowych ECFR Piotr Buras. Ten stwierdził nawet, że w związku z tym, że opozycja "nie kontroluje wszystkich instrumentów władzy", Polska i UE będą musiały szukać innych rozwiązań często... na granicy legalności. Jego zdaniem rząd Tuska będzie musiał "odkręcić osiem lat nieliberalnej polityki, nie działając w sposób nieliberalny".
To będzie trudne zadanie, jeżeli chce się stosować konwencjonalne środki państwa prawa