Chorwat, urodzony w Brazylii, miał imponujące piłkarskie CV, więc nie dziwiły zachwyty ze strony działaczy i trenera Legii Warszawa, którzy postanowili sprowadzić go do stolicy. Jeszcze dwa sezony temu Eduardo strzelił 12 bramek w 19 meczach Szachtaru Donieck, a to drużyna regularnie występująca w Lidze Mistrzów i grająca o najwyższe cele w lidze ukraińskiej. Wcześniej był superstrzelcem w lidze chorwackiej, zaliczył też występy w Arsenalu Londyn.
Jego przygoda z Legią jest jednak nieudana. Gdy trenerem był Romeo Jozak, Eduardo często pojawiał się w pierwszym składzie, ale niczym szczególnym się nie wyróżnił. Po dwóch rozegranych meczach Chorwat udzielił wywiadu, w którym przyznał, że "już wie jak grać w Polsce". Nie do końca potwierdzają to jednak liczby - od napastnika wymaga się bramek, a tymczasem Eduardo jest jednym z dwóch zagranicznych napastników, którzy sprowadzeni zostali zimą do Ekstraklasy, a nie strzelili jeszcze żadnego gola. Drugim jest Elvir Koljić z Lecha Poznań, który niedługo po podpisaniu kontraktu doznał poważnej kontuzji.
Nic dziwnego, że kibice nie pozostawiają na władzach Legii suchej nitki, krytykując ich za transfer 35-latka. Nie brakuje także uszczypliwości w stronę samego napastnika. Jedno z największych nazwisk w historii Ekstraklasy nie ma co liczyć na dobre opinie, przynajmniej na ten moment.
"Jeśli czujesz się niepotrzebny, pomyśl o Eduardo w Legii"
— Wojciech Chorąży (@wchorazy) 30 kwietnia 2018
Po ostatnich zwycięstwach podopieczni Deana Klafuricia zajmują pozycję lidera Ekstraklasy na cztery kolejki przed końcem sezonu.