Wilfredo Leon wrócił do składu reprezentacji Polski, razem m.in. z Tomaszem Fornalem, Jakubem Kochanowskim i Jakubem Popiwczakiem, na trzeci i ostatni grupowy turniej siatkarskiej VNL.
Wilfredo Leon znów na boisku
W inauguracyjnym meczu gdańskiej imprezy Polacy pokonali w środę Iran 3:2. Zawodnik Bogdanki LUK Lublin rozpoczął to spotkanie jako rezerwowy, a kiedy pojawił się na boisku odpowiadał nie tylko za przyjęcie, ale także za atak. Poza tym jak zwykle znakomicie wypadł w polu zagrywki.
Nawet gdyby zagrywka mi nie wychodziła, to i tak byśmy wygrali, tylko wynik byłby bliższy. Naprawdę Iran potrafi grać i był do tego spotkania bardzo dobrze przygotowany. A w podwójnej roli czułem się dobrze. Pewne decyzje zapadają też w trakcie spotkania. Trener powiedział, że tak mam grać i byłem na to gotowy
– stwierdził Leon.
Aktualny mistrz Polski nie ukrywa, że szyki mocno pokrzyżowała im kontuzja Aleksandra Śliwki, której ten przyjmujący nabawił się tuż przed rozpoczęciem turnieju, bo na wtorkowym wieczornym treningu.
To jest trudna sytuacja. Kiedy jeden zawodnik jest kontuzjowany, nieważne czy krótko, czy długo, czy palce, czy stopa, obojętnie, to zawsze kogoś nie ma. Dlatego trener prosił, aby każdy dał z siebie więcej. Nie ukrywamy, jest to zawodnik, którego potrzebujemy. Jest trudno dla nas i jest trudno dla niego.
W swoim drugim spotkaniu tej imprezy w czwartek o godzinie 20 Biało-czerwoni, którzy mają na koncie siedem triumfów oraz dwie porażki i zajmują trzecie miejsce, zmierzą się w Ergo Arenie z siódmą w tabeli Kubą (bilans 5-4). W środę najbliższy rywal gospodarzy, także po pięciosetowej rywalizacji, okazał się lepszy od Bułgarii.
Leon zapewnia, że będzie to dla niego normalne spotkanie. Przypomniał, że od kiedy występuje w reprezentacji Polski, czyli od 2019 roku, miał już okazję zagrać przeciwko swojej byłem drużynie narodowej. W czerwcu ubiegłego roku w stolicy Słowenii Lublanie w poprzedniej edycji Ligi Nardów polscy siatkarze gładko triumfowali 3:0, a Leon z dorobkiem 16 punktów był najskuteczniejszym zawodnikiem tamtej konfrontacji.
"Taki mecz to dla mnie nie problem. Szacunek dla byłych kolegów z reprezentacji Kuby, szacunek dla sztabu, ale jestem Polakiem, a moja koszulka mówi wszystko – gram dla reprezentacji Polski i tyle. Jak mówi trener, robota musi być wykonana. Do Gdańska przyjechał Roberlandy Simon, z którym grałem na mistrzostwach świata w 2010 roku, są też dwaj zawodnicy z drużyny z 2011 roku" - podsumował.