Katowicki Spodek eksplodował okrzykami tłumu po skutecznym ataku Mariusza Wlazłego. Polska zdobyła złoto siatkarskich mistrzostw świata w 2014 roku po wygranym finale z Brazylią. Dla atakującego Biało-czerwonych był to ostatni występ w narodowych barwach.
Ponad dwanaście tysięcy szczęśliwców na trybunach oszalało ze szczęścia, gdy Biało-czerwoni zdobyli decydujący punkt w wygranym 3:1 finale mistrzostw świata z Brazylią. Drużyna prowadzona przez Stephana Antigę powtórzyła po czterdziestu latach historyczny sukces z mundialu w Meksyku.
MVP tych mistrzostw został Mariusz Wlazły, namówiony na powrót do reprezentacji przez Antigę, którego świetni znał ze wspólnych występów w Skrze Bełchatów. Po zdobyciu złotego medalu atakujący Biało-czerwonych definitywnie rozstał się z reprezentacją.
Wielu zastanawiało się, czy to koniec sukcesów Polski na arenie międzynarodowej. Wlazły swoje odejście komentował w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego"
Trzeba zaufać młodym atakującym. Dawid Konarski jest fajnym człowiekiem i dobrze wyszkolonym technicznie siatkarzem. Za dwa lata będzie stanowił o sile zespołu. Trzeba w niego zainwestować. Nie zapominajmy też o Bartku Kurku. Teraz go w kadrze nie było, ale mógłby wrócić.
Te słowa okazały się niezwykle trafne, bo reprezentacja Polski w 2018 ponownie sięgnęła po złote medale na mistrzostwach świata. Tym razem pod wodzą charyzmatycznego Vitala Heynena. Wlazłego godnie zastąpił natomiast Kurek, który został wybrany najlepszym graczem mundialu rozegranego we Włoszech i Bułgarii.