"Nasza grupa jest bardzo silna, wydaje mi się nawet, że najtrudniejsza ze wszystkich" – powiedział Dawid Konarski przed turniejem interkontynentalnym. W Gdańsku o jedno premiowane awansem na igrzyska miejsce polscy siatkarze zagrają z Tunezją, Francją i Słowenią.
Od piątku do niedzieli podobne turnieje interkontynentalne jak w Gdańsku rozegrane zostaną także w pięciu innych miastach. Awans do Tokio zapewnią sobie tylko triumfatorzy.
Nasza grupa jest bardzo silna, wydaje mi się nawet, że najtrudniejsza ze wszystkich. Zawsze wychodzimy na parkiet, aby zagrać jak najlepiej i odnieść zwycięstwo, ale zdajemy sobie sprawę, że każdy zespół marzy o olimpijskiej kwalifikacji. Jesteśmy jednak dobrej myśli i optymistycznie podchodzimy do tej imprezy. Wiemy, przed jaką stoimy szansą. Rywalizujemy u siebie, wystarczy wygrać tylko trzy, ale i aż trzy spotkania, i jedziemy do Tokio
– zauważył 30-letni atakujący, który nie ukrywa, że polscy reprezentanci liczą podczas tej imprezy na wsparcie płynące z trybun Ergo Areny:
Cieszę się, że gramy u siebie, bo nasi wspaniali kibice, którzy są z nami wszędzie, dodatkowo powinni nas uskrzydlić. Poza tym Piotrek Nowakowski i Maciej Muzaj, którzy grali w Treflu w poprzednim sezonie, znają tę halę jak własną kieszeń i to powinien być nasz kolejny atut.
Na inaugurację gdańskiego turnieju biało-czerwoni zmierzą się w piątek o 17 z Tunezją, w sobotę o 15 zagrają z Francją, a w niedzielę, na zakończenie zmagań w Ergo Arenie, także o 15 ze Słowenią.
Generalnie wszyscy utrzymują, że naszym najgroźniejszym rywalem jest Francja, a pomija się Słoweńców. Moim zdaniem to bardzo groźny rywal, ale na nim będziemy koncentrować się dopiero w niedzielę. Mam nadzieję, że po dwóch wcześniejszych zwycięstwach. Na razie przygotowujemy się do tego, co nas czeka w piątek, czyli do konfrontacji z Tunezją. Chcemy dobrze wejść w turniej, bez kontuzji i zbędnych przygód
– dodał Konarski.