Na dwie kolejki przed końcem fazy grupowej Ligi Narodów polscy piłkarze zajmują pierwsze miejsce w tabeli grupy A1. Jeśli w meczach z Włochami w niedzielę i z Holandią w środę zdobędą cztery punkty, to na pewno zagrają w turnieju finałowym.
W tabeli biało-czerwoni o punkt wyprzedzają Włochów i o dwa Holandię. Zestawienie zamyka Bośnia i Hercegowina, która do Polski traci pięć punktów. Teoretycznie podopiecznym trenera Jerzego Brzęczka do awansu mogą wystarczyć dwa remisy. Wówczas jednak będą musieli liczyć na pomoc Bośni, która nie będzie mogła przegrać swoich spotkań z Holandią oraz Włochami.
Inny scenariusz to wygrana z Włochami i porażka z Holandią. Wtedy Polska awansuje, jeśli Bośnia nie przegra z "Pomarańczowymi". Gorzej sytuacja będzie wyglądała, jeśli Polacy wygrają z Holandią, a przegrają z Włochami. Wówczas potrzebne będzie zwycięstwo Bośniaków z ekipą z Półwyspu Apenińskiego.
Do meczu #NationsLeague z Włochami pozostały JUŻ TYLKO 2⃣ DNI! 😍🇵🇱#ITAPOL pic.twitter.com/BEMJJCd3ng
— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) November 13, 2020
Na pewno nie jesteśmy faworytem grupy. Potrzebujemy jednego punktu, żeby wykonać nasz plan minimum, czyli utrzymać się w najwyższej dywizji Ligi Narodów. Teraz gramy z głównymi faworytami w tej grupie, czyli z Włochami i Holendrami. Futbol lubi niespodzianki. Mam nadzieję, że będziemy w stanie pokusić się o taką. To byłby fantastyczny prezent dla naszych kibiców
- powiedział Brzęczek.
Z Włochami Polacy zagrają po raz 18. Wygrać udało im się zaledwie trzykrotnie, a tylko raz w meczu o stawkę - podczas mistrzostw świata w 1974 roku. Osiem razy był remis, a sześć zwycięstw odnieśli Włosi. Z Holandią bilans również wygląda źle - trzy zwycięstwa, przy czym ostatnie w 1979 roku, sześć remisów i siedem porażek.