Piłkarze Arki Gdynia zmierzą się o godzinie 16 na PGE Narodowym w Warszawie z miejscową Legią w finale Pucharu Polski. Drużyna z Trójmiasta broni trofeum, ale faworytem jest prowadzący w ekstraklasie zespół ze stolicy.
Legia dotychczas 18 razy zdobyła Puchar Polski, co jest rekordem rozgrywek. Arka triumfowała dwukrotnie – m.in. w ubiegłym roku, gdy niespodziewanie pokonała Lecha Poznań po dogrywce 2:1. W finale PP oba zespoły zmierzą się jednak po raz pierwszy.
Drużyny z Warszawy i Gdyni przystąpią do meczu w innych nastrojach. Legioniści wygrali trzy ostatnie mecze, w tym dwa w lidze.
? Cisza przed burzą ?
— PZPN Puchar Polski (@PZPNPuchar) 1 maja 2018
Na @PGENarodowy czuć atmosferę wielkiego piłkarskiego święta ?
Do meczu zostały 24 godziny ❗ pic.twitter.com/6iOPy54qu5
Po ostatnich zwycięstwach atmosfera w zespole jest świetna, co oczywiście pomaga w przygotowaniu się do meczu. Wiemy jednak, że Arka to zespół pucharowy. Jest w stanie wygrać z każdym, potrafi skoncentrować się na jeden mecz
– podkreślił chorwacki szkoleniowiec Legii Dean Klafuric.
Tymczasem piłkarze Arki przegrali aż pięć z sześciu ostatnich spotkań, z czego cztery z rzędu w ekstraklasie.
Każdy mecz jest inny. Przegraliśmy cztery mecze w lidze, ale rok temu przed finałem byliśmy osiem czy dziewięć meczów bez zwycięstwa, w tym bodaj po sześciu porażkach, a jednak potrafiliśmy pokonać Lecha. Finał Pucharu Polski to nowy rozdział. Zobaczymy inną Arkę, będziemy chcieli pokazać się z jak najlepszej strony
– zapewnił trener gdynian Leszek Ojrzyński.
PGE Narodowy gotowy, już jutro wielki mecz o Puchar Polski? #PucharPolski pic.twitter.com/nOQh7FLYGK
— Maciej Sawicki (@Maciej_Sawicki) 1 maja 2018
Zwycięzca w finale otrzyma milion złotych, a pokonany – 200 tysięcy. Do tego dochodzą jeszcze premie za przejście poprzednich rund.
Spotkanie poprowadzi Piotr Lasyk, który – po wniosku prezesa PZPN Zbigniewa Bońka do Polskiego Kolegium Sędziów - zastąpił wyznaczonego wcześniej do tej roli Bartosza Frankowskiego.
Zgodnie z przeprowadzonym w kwietniu losowaniem, gospodarzem finału będzie Arka, co ma znacznie np. przy wyborze strojów oraz szatni.
Tradycyjnie fani obu drużyn usiądą na trybunach za bramkami, ale większość kibiców z innych stref będzie trzymała kciuki za Legię. Szacuje się, że sympatyków drużyny Klafurica będzie tego dnia ok. 30 tysięcy, czyli około trzy razy więcej niż fanów Arki.