Jerzy Brzęczek przyznał, że wytykane są mu negatywne rzeczy, natomiast media nie piszą i nie mówią o tych pozytywnych. "Dlatego będę przypominał, czego dokonaliśmy" - zaznaczył. Jak dodał, spotyka się z życzliwym odbiorem ze strony kibiców. "Oczywiście, mecz z Włochami nie wyszedł, ale ja nie uważam, że jest aż tak ogromna różnica między nami i światową czołówką" - mówi selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski.
Biało-czerwoni w 2020 roku grali tylko jesienią, wcześniejsze mecze oraz mistrzostwa Europy zostały przełożone z powodu pandemii koronawirusa. Zdołali utrzymać się w najwyższej dywizji Ligi Narodów - zajęli w grupie trzecie miejsce, za Włochami i Holandią, a przed Bośnią i Hercegowiną.
To, co wydarzyło się w mijającym roku, było nie do przewidzenia. Przez 10 miesięcy drużyny narodowe nie grały meczów międzypaństwowych. Nie był to więc łatwy okres. We wrześniu piłkarze przyjeżdżali w różnym stanie fizycznym, będąc na innych etapach przygotowań
- powiedział Brzęczek podczas spotkania w formie wideo z dziennikarzami.
Patrząc pod względem oceny – zrealizowaliśmy cel, czyli utrzymanie się w najwyższej dywizji Ligi Narodów. Oczywiście mam świadomość, że podczas tych trzech jesiennych zgrupowań zagraliśmy dobre i bardzo dobre mecze, ale na pewno też katastrofalny we Włoszech.
Wspomniany mecz z Italią, przegrany w listopadzie 0:2, odbił się szerokim echem w mediach. Sporo krytyki było również po dwóch porażkach z Holandią, zwłaszcza wyjazdowej 0:1 we wrześniu.
Bycie selekcjonerem to zawsze duża presja i trzeba być przygotowanym na krytykę. Wokół mnie ta krytyczna atmosfera jest może większa niż wokół innych, ale nie mam z tym problemu. Nie spotykam się z oznakami wrogości ze strony kibiców. Przeciwnie. Podróżując po Polsce i Europie, mogę powiedzieć, że te spotkania z kibicami są najwspanialsze. Mówią, że mi gratulują i żebym dalej wykonywał swoją pracę. To pokazuje, jak kibice reagują na to, co piszą media.
Selekcjoner podkreślił, że zawsze uznaje krytykę, ale konstruktywną:
Na zasadzie argumentów, faktów i wymiany opinii. Każdy popełnia błędy, ale dla mnie zasadnicza kwestia to realizacja podstawowych zadań. I my je realizujemy. Awansowaliśmy na Euro dwie kolejki przed końcem eliminacji. Będę to przypominał, ponieważ ciągle powtarza się wiele negatywnych rzeczy na mój temat, natomiast o tych pozytywnych media nie piszą i nie mówią.
Oczywiście, mecz z Włochami nie wyszedł, ale ja nie uważam, że jest aż tak ogromna różnica między nami i światową czołówką
- dodał.
Jednym z najgłośniejszych tematów ostatnich tygodni była wymowna cisza Roberta Lewandowskiego w rozmowie z TVP Sport po porażce z Italią, gdy został zapytany o plan i założenia przedmeczowe. Selekcjoner odparł później, że zachowanie kapitana było trochę niefortunne.
Rozmawialiśmy z Robertem na ten temat. Wyjaśniliśmy sobie te kwestie, wytłumaczyliśmy. Dla nas sprawa jest zakończona. Robert, ja i każdy członek tej reprezentacji chce sukcesów. Jeżeli ktoś jest najlepszym napastnikiem świata i ma wiele sytuacji, a w meczu Włochami nie oddajemy żadnego strzału na bramkę, to pojawia się pewna frustracja. I to jest zrozumiałe w sytuacji Roberta
- przyznał Brzęczek.
Selekcjoner odniósł się też do liczby goli strzelanych przez Lewandowskiego za jego kadencji w roli selekcjonera i wcześniej.
To ja podam inne statystyki – najwięcej asyst wcześniej mieli Kamil Grosicki, Arek Milik, Kuba Błaszczykowski i Łukasz Piszczek. Dwóch z nich nie występuje już w reprezentacji, zaś Arek i Grosik mają problemy w klubach i czasami nie byli u nas podstawowymi piłkarzami. Teraz wchodzi liczna grupa młodych zawodników, którzy wystąpili w kilku spotkaniach. Ale żeby ci piłkarze zrozumieli Roberta, a on ich, to nie jest tylko kwestia treningów, lecz także pewnej liczby rozegranych meczów. Wzajemnego czucia się, intuicji boiskowej
- zauważył trener kadry. Brzęczek zapewnił, że w reprezentacji nie ma konfliktu.
Zdecydowanym faworytem w opinii ekspertów jest Anglia. Dla Polski niektórzy już "zarezerwowali" drugie miejsce, choć Brzęczek przestrzega przed takim stawianiem sprawy.
Wiedzieliśmy od razu po losowaniu, że Węgry i Albania to bardzo nieprzyjemne drużyny. Mecze - szczególnie z takimi rywalami na wyjeździe - są trudne, gorące. Reprezentacja Węgier zrobiła niesamowity postęp w ostatnich latach. Albania? Popatrzmy, w jakich ligach grają jej reprezentanci, wielu we włoskiej. I to też jest drużyna, która zrobiła postęp.