Tomasz Kłos ocenił w rozmowie z Niezalezna.pl losowanie eliminacji piłkarskiego mundialu w Katarze. Wielokrotny reprezentant Polski i uczestnik mistrzostw świata w Japonii i Korei w 2002 opowiedział również o szoku jaki przeżyli Biało-Czerwoni po zwycięskim meczu z Węgrami w eliminacjach Euro 2004 i swoim najważniejszym meczu w reprezentacji Polski.
Janusz Milewski: Emocje po losowaniu mistrzostw świata trochę opadły. Przeważają opinie, że los był dość łaskawy dla Polski. Chociaż Jerzy Brzęczek podkreśla, że Anglia nigdy nam nie leżała, Węgry są na fali wznoszącej, a Albania jest niewygodnym rywalem.
Tomasz Kłos: Dziwi mnie troszkę, jeżeli trener się tak wypowiada, bo to świadczy, że reprezentacja Polski nie jest dość dobra. A ja uważam, że jesteśmy mocni, tylko musimy udowodnić to na boisku. Powiem szczerze, że nie obawiałbym się tych rywali. Z Anglią zawsze nam się źle grało, ale ja sam pamiętam jak zremisowaliśmy z nimi 0:0 na Łazienkowskiej. Przy odrobinie szczęścia mogliśmy pokusić się tam o zwycięstwo. A reszta drużyn jest jak najbardziej do pokonania. Nie możemy oceniać, że Węgry są na fali wznoszącej, bo takich drużyn zawsze jest dużo. Każdego trzeba szanować, ale trzeba znać swoje umiejętności i pamiętać kto gra w naszej reprezentacja. Musimy walczyć o pierwsze miejsce, a nie zamartwiać się o Węgrów czy Albanię.
Mierzyliśmy się ostatnio z Węgrami w eliminacjach mistrzostw Europy 2004. Wygrana w Budapeszcie 2:1 po golach Andrzeja Niedzielana nic nam ostatecznie nie dała, bo Łotwa sensacyjnie ograła Szwecję i wyprzedziła nas w tabeli. Tomasz Kłos schodził z boiska obok zrezygnowanego Mariusza Lewandowskiego, pamięta Pan co mu wtedy powiedział?
Pamiętam dobrze te eliminacje, to było za trenera Janasa. Musiałem powiedzieć, że my swoje zrobiliśmy, a to co zrobili tamci... To był szok i zdziwienie patrząc na tamte drużyny i rezultat Szwedów i Łotyszy. Dla Szwecji to powinien być spacerek, a przegrali 0:1 i my straciliśmy szansę awansu na Euro.
Rozegrał Pan 69 spotkań w reprezentacji Polski. Najważniejszy był z Norwegią eliminacjach mistrzostw świata 2002? Wygraliśmy wtedy 3:2 po golach Emanuela Olisadebe i Bartosza Karwana.
To był przełomowy mecz. Zwycięstwo z Norwegią na ich terenie. My w tych eliminacjach byliśmy stawiani na trzecim miejscu za Ukrainą i Norwegami właśnie, a to spotkanie uświadomiło nam, że możemy pojechać na mistrzostwa świata. Wiedzieliśmy, że trzeba zrobić wszystko by nie zaprzepaścić tej szansy. Prowadziliśmy w Oslo 2:0, później było 2:2 i wyszliśmy z tego zwycięsko. Po tym meczu były olbrzymie emocje, aż uroniłem łzę.
Za kadencji Jerzego Engela reprezentacja Polski grała z też z mistrzami świata - Francją na Saint Denis.Odprawę przed tym meczem robił Dariusz Śledziewski, który omawiał wszystkich zawodników, później przyszedł trener Engel...
Darek Śledziewski omówił wszystkich zawodników, a my aż głowy schowaliśmy pod stół, bo tam sami mistrzowie świata. Zawodnicy Realu Madryt, Juventusu, Bayernu i tak dalej. Później przyszedł trener Engel i powiedział... Zidane? – no ale on jest w gorszej formie. Thuram? - słabo ostatnio gra. Zrobił się taki kontrast i zrozumieliśmy, że to też są ludzie. Dało nam to bodziec do rozegrania naprawdę dobrego meczu.
Jan Tomaszewski uważa że mamy obecnie najlepsze pokolenie w historii polskiej piłki. Zawodników grających w największych klubach europejskich. Zbigniew Boniek komentuje, że nie najlepsze pokolenie piłkarzy - tylko najbogatsze. Jak Pan uważa?
Nie do końca bym się zgodził. Porównując zawodników z 2002 roku z mistrzostw świata i obecną reprezentację, to jedyna osoba, która naprawdę się teraz wyróżnia jest Robert Lewandowski. Jeżeli spojrzymy na bramkarzy... Wtedy był Adam Matysek z Bayeru Leverkusen i Jurek Dudek z Liverpoolu. Obaj z powodzeniem grali w Lidze Mistrzów, a Jurek ją nawet wygrał. Dalej mamy obrońców: Tomek Wałdoch i Tomek Hajto grali w Lidze Mistrzów. Jacek Krzynówek grał super przeciwko Realowi Madryt. Piotr Świerczewski grał w Olympique Marsylia. Porównując tych zawodników do dzisiejszych to mógłbym się trochę kłócić. Oczywiście potencjał dziś jest bardzo duży, ale on jest głównie na papierze. Arek Milik na przykład wcale nie gra, więc jak można mówić , że gra w Napoli. Jeżeli piłkarze graliby w swoich klubach, tak jak to było w czasie EURO 2016, gdy Piszczek, Błaszczykowski, Krychowiak byli u szczytu formy, to możemy mówić o najlepszym pokoleniu.
Po przegranym w fatalnym stylu meczu Ligi Narodów z Włochami rozgorzała dyskusja o zwolnieniu selekcjonera Jerzego Brzęczka. Cele reprezentacja wprawdzie realizuje, bo awansowaliśmy na Euro i utrzymaliśmy się w Lidze Narodów, ale styl gry nie zachwyca.
Ja nie jestem typem człowieka, który by od razu zwalniał, aczkolwiek styl reprezentacji mi się nie podoba. Po tym zgrupowaniu październikowym myślałem, że coś się ruszyło, ale okazało się to złudne. Za trenera Nawałki wiedziałem czego się spodziewać, był pewien wypracowany styl. Nawet kiedy przegrywaliśmy, można było być pewnym, że będziemy walczyć do końca. Teraz, powiem szczerze, gra jest nijaka, a po stracie bramki nie ma wiary, że uda się to odrobić.