Zespół prowadzony przez trenera Dariusza Żurawia szturmem awansował do Ligi Europy. W meczach z Benficą Lizbona oraz Rangers FC piłkarze Lecha również zasłużyli na wiele ciepłych słów, ale punktów nie zdobyli żadnych. Jeżeli "Kolejorz" chciał się liczyć w walce o awans do dalszej fazy rozgrywek, to spotkanie ze Standardem trzeba było wygrać.
Wydawało się, że zadanie polski zespół będzie miał ułatwione. Z powodu kontuzji i licznych zakażeń koronawirusem trener Philippe Montanier musiał mocno przebudować linie defensywną swojej drużyny i sięgnąć po mniej doświadczonych piłkarzy. Belgowie uznali najwyraźniej, że w takiej sytuacji najlepszą obroną będzie atak, bo początek spotkania należały do gości. Lech dał się rywalom wyszaleć, a w pierwszej dogodnej sytuacji zdobył gola.
Tak padła pierwsza bramka ⚽️⬇️ #LPOSTA #UEL https://t.co/oAMqfRT6A3
— Polsat Sport (@polsatsport) November 5, 2020
Michał Skóraś efektownym szczupakiem zamienił podanie Pedro Tiby na bramkę. Ten gol wyraźnie dodał pewności siebie gospodarzom. Belgowie próbowali się odgryźć, ale zderzyli się ze ścianą. Skuteczna defensywa, spokojne rozegranie piłki w środku pola i zabójcza skuteczność cechowała grę Lecha w tym fragmencie meczu.
Tymoteusz Puchacz znakomicie włączył się do akcji oskrzydlającej, płasko dośrodkował w pole karne, a Mikael Ishak umieścił piłkę w siatce i w 22. minucie prowadzenie było już dwubramkowe. Wszystko pod kontrolą? Nic bardziej mylnego. Nicolas Raskin huknął z linii pola karnego. Futbolówka odbiła się najpierw od słupka, później od pleców Filipa Bednarka, a w końcu Maxime Lestienne z bliska zdobył kontaktową bramkę.
Prezentujemy drugie trafienie Kolejorza ⚽️⬇️ #LPOSTA #UEL https://t.co/DSmYqzagrd
— Polsat Sport (@polsatsport) November 5, 2020
Po chwili trener Żuraw wściekle rozkładał ręce. Nie pierwszy raz w rozgrywkach Ligi Europy arbiter podjął niekorzystną dla Lecha decyzję. Nicolas Gavory złapał Skórasia i ewidentnie zasłużył na drugą żółtą kartkę, ale sędzia - z tylko sobie znanych przyczyn - postanowił oszczędzić Francuza. Montanier obawiając się konsekwencji ostrej gry swojego piłkarza zmienił go już w przerwie meczu.
Druga połowa rozpoczęła się podobnie, jak pierwsza. Standard mocno natarł, a Lech odpowiedział akcją po której ręce same składały się do oklasków. Ładne rozegranie piłki, kapitalne dośrodkowanie Puchacza i fantastyczne uderzenie z woleja Ishaka. "Kolejorz" kontrolował sytuację, a Szwed miał apetyt na kolejne trafienia. Po godzinie gry znów uniósł ręce w geście radości, ale sędzia uznał, że gola tym razem nie było. Powtórka wyjaśniła, że była to dobra decyzja, bo piłka nie przekroczyła całym obwodem linii bramkowej - chociaż brakowało dosłownie milimetrów.
Świetny początek drugiej połowy Kolejorza! #LPOSTA #UEL https://t.co/TeqnwGkGSS
— Polsat Sport (@polsatsport) November 5, 2020
Od tego momentu tempo gry wyraźnie spadło. Gospodarze mogli oszczędzać siły. Już w niedzielę czeka ich bowiem ligowy klasyk - Lech na Łazienkowskiej zagra z Legią Warszawa. Następne spotkanie Ligi Europy natomiast 26. listopada. Będzie to rewanż ze Standardem w Belgii. Jeżeli "Kolejorz" ponownie zgarnie komplet punktów, to wciąż będzie liczył się w walce o awans z grupy.
Bramki: M. Skóraś 14', M. Ishak 22', 48' - M. Lestienne 29'