Tą wypowiedzią prezes Legii Warszawa idealnie podsumował sezon 2017/18 w piłkarskiej Ekstraklasie. Wystarczyło kilka zdań, by publika bez wahania wstała z miejsc i nagrodziła go owacjami. Tylko czy należało dopuszczać do tego, by takie słowa w ogóle padały ze sceny w trakcie podsumowania sezonu?
Jedną z gwiazd Gali Ekstraklasy okazał się... prezes Legii Warszawa Dariusz Mioduski. W przemówieniu na scenie przyznał, że jego klub - jeżeli będzie taka potrzeba - nie będzie stwarzał problemów w dekorowaniu mistrza Polski przy Łazienkowskiej, nawet gdy nie będzie nim Legia Warszawa.
Nie, że chcę wbijać tu jakąkolwiek szpilkę. Chcę tylko zadeklarować jedną rzecz jako Legia Warszawa. Mam nadzieję, że w kolejnych latach ten puchar będzie cały czas z nami. Ale, nie daj Boże, jak nie będzie i przyjdzie celebrować innej drużynie zdobycie tego pucharu na naszym stadionie, to bardzo chętnie podejmiemy się tej dekoracji i uhonorujemy zwycięzców.
- powiedział Mioduski, po czym publiczność wstała z miejsc i nagrodziła go owacjami.
Jego słowa były oczywiście odniesieniem do sytuacji w Poznaniu, gdzie nie można było zapewnić bezpieczeństwa nie tylko dla dekoracji mistrza Polski, ale również dla samego meczu 37. kolejki, który został przerwany przez pseudokibiców. Legia wygrała 3:0 walkowerem, dzięki czemu przypieczętowała tytuł mistrza kraju. Puchar i medale piłkarze Wojskowych odebrali dzień po tej wygranej w Warszawie.