Prokuratura postawiła nowy zarzut Piotrowi Staruchowiczowi: miał ukrywać dwa zagubione przez kibiców dowody osobiste. Prowadzący doping często ogłaszają znalezienie różnych przedmiotów. Po te dwa dokumenty nikt się nie zgłosił, a „Staruch” nie zdążył ich odesłać właścicielom przed zatrzymaniem. Ma przez to spędzić Boże Narodzenie w areszcie.
- Obrona zaniemówiła, musi ochłonąć i nie jest w stanie skomentować zarzutu prokuratury. Czuje się pokonana intelektualnie – ironizuje mec. Krzysztof Wąsowski, adwokat „Starucha”.
– Jaki jeszcze można wymyślić powód, by dalej trzymać go w areszcie? Może śmiecenie?
– To chwytanie się brzytwy. Prokurator się wkopał i szuka za wszelką cenę czegokolwiek na mojego syna. Zarzut jest równie kuriozalny jak poprzedni – mówi dziennikarz Wojciech Staruchowicz, ojciec Piotra.
– Zachowanie prokuratury jest śmieszne i godne pożałowania – komentuje Jacek Bąbka, prezes Fundacji Badań nad Prawem.
Każdemu z prowadzących doping na meczach inni kibice przynoszą znalezione dokumenty, klucze czy telefony. Ogłasza on przez megafon, żeby ich właściciele po nie się zgłosili.
– Piotr wiele razy to robił, a jeśli się nie zgłaszali, odsyłał dowody osobiste pocztą pod podany w nich adres. Teraz nie zdążył, bo go zatrzymano – mówi Katarzyna Ceran, narzeczona Staruchowicza. Przedwczoraj pilnie została wezwana na komisariat, na którym przepytano ją w tej sprawie. Zarzut dotyczy art. 276 kodeksu karnego:
„Kto niszczy, uszkadza, czyni bezużytecznym, ukrywa lub usuwa dokument, którym nie ma prawa wyłącznie rozporządzać, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”. Jeden z dokumentów został zgubiony tuż przed zatrzymaniem „Starucha”, inny ponad rok wcześniej.
– Pytano mnie, gdzie leżały te dokumenty. Odpowiedziałam, że na widoku, aby nie zapomnieć o ich odesłaniu – mówi Ceran. Właściciele dowodów zeznali, że zgubili je na meczu, a potem wyrobili sobie nowe.
Nie dokonano przy ich użyciu żadnych transakcji ani działań na czyjąkolwiek szkodę.
Przypomnijmy, że „Staruch” siedzi w areszcie od 28 maja br. Obciążyły go zeznania świadka koronnego, który stwierdził, że „nieustalonego dnia” miał on wprowadzić do obrotu 1 kg amfetaminy i przygotowywał się do wprowadzenia 5 kg. Areszt zastosowany wobec „Starucha” kończy się 27 listopada. Nowy zarzut ma być powodem jego przedłużenia.
– Nasuwa się pytanie, czy nie jest to próba szukania na siłę argumentów mających uzasadnić areszt, bo dotychczasowe okazały się wątpliwe – mówi mec. Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka
. – Jeśli prokuratura miała te dokumenty siedem miesięcy temu, a stawia zarzuty teraz, to jest to co najmniej zastanawiające – dodaje. –
Dajcie mi człowieka, znajdę paragraf – komentuje zarzuty Andrzej Gwiazda, legenda Solidarności.
Rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie Zbigniew Jaskólski poprosił nas o przekazanie pytań na piśmie, zastrzegając, że wydział zajmujący się sprawą może odmówić upublicznienia zarzutów. Autor zarzutów prokurator Walerian Janas był wczoraj nieuchwytny.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Piotr Lisiewicz