Żona przewodniczącego PSL gościła dziś w Radiu Zet. Paulina Kosiniak-Kamysz obecnie jest kandydatką na pierwszą damę, gdyż jej mąż aspiruje do bycia prezydentem RP. Małżonka lidera ludowców podzieliła się pomysłem: chciałaby, by o uposażeniu pierwszej damy zdecydowano w referendum. Internauci odpowiadają: koszty referendum będą ogromne. W 2015 r. organizacja ogólnopolskiego referendum kosztowała ponad 70 mln zł.
Paulina Kosiniak-Kamysz stała się gwiazdą serwisów informacyjnych, gdy podczas konwencji wyborczej swojego męża Władysława, który jest kandydatem PSL na prezydenta RP, zwróciła się do niego per "tygrysie".
Po zyskaniu popularności przyszedł czas na wywiad. Dziś Kosiniak-Kamysz gościła w Radiu Zet. Przez moment rozmowa zeszła na tematy finansowe, a konkretnie - uposażenia dla pierwszej damy.
- Niemcy zadecydowali w referendum czy chcą uposażenia pierwszej damy czy nie i ja uważam, że taki schemat działania jest najlepszy. Ja uważam, i o tym mówi mój mąż, że referenda w tych spornych sprawach są najlepszym rozwiązaniem i przynoszą najlepsze efekty. Jeżeli by doszło do tego, że będziemy parą prezydencką i będzie problem do rozważenia, byłabym za tym, żeby Polacy zdecydowali, a nie ja
- powiedziała żona lidera PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza, kandydata na prezydenta RP.
Paulina Kosiniak-Kamysz: Referendum ws. uposażenia Pierwszej Damy to najlepszy schemat. Jeżeli faktycznie kiedyś będziemy parą prezydencką, byłabym za tym, żeby Polacy zdecydowali, czy Pierwsza Dama powinna otrzymywać pensje.
— WaldemarKowal (@waldemarkowal) March 8, 2020
Koszt referendum PO z 2015 to...72 mln zł ???♂️ pic.twitter.com/CqKUbprPzW
W odpowiedzi internauci zwrócili uwagę na koszty, jakie wiązałyby się z przeprowadzeniem referendum dotyczącym tego, czy wydawać pieniądze na uposażenie pierwszej damy, czy nie. Krótko mówiąc - mogłaby być to niezbyt opłacalna inwestycja.
Druga żona zaczyna od kasy. Nie jestem przesadnie zdziwiony. https://t.co/9jUBD8SOJe
— Michał Pretm (@michalpretm) March 8, 2020
Koszty referendum starczyłyby na niezłą pensję Pierwszej Damy gdzieś do roku 2450. To tak jakby ktoś podejrzewał Kosiniaków o jakąś troskę o publiczną kasę. https://t.co/8aRQXgGMrK
— Agwart #DUDA2020 (@agwart) March 8, 2020
Paulince sodówka odbiła. Pensja dla pierwszej damy jest tak ważna, że trzeba robić referendum za 100 mln. Widzę wpływ Pawełka. Zaraz będzie mówić o jowach
— Tomasz G ? ?? (@G_TTomasz) March 8, 2020
75 mln to po 10 tys. miesięcznie przez 625 lat. Nie za mądra ta Pani. Wraca widmo rządów PO-PSL kraść i trwonić kasę publiczną.
— Robert Filewski ? ?? (@R_Filewski) March 8, 2020
Pomysł Pauliny Kosiniak-Kamysz to rzeczywiście bardzo kosztowna opcja. Przykładowo, przeprowadzenie referendum m.in. w sprawie jednomandatowych okręgów wyborczych w 2015 roku łącznie kosztowało budżet państwa 71 mln 575 tys. 97 zł.