Do zdarzenia doszło w środę 18 czerwca. Jeden ze świadków miał zauważyć terenowe auto, które poruszało się w sposób wskazujący, że za kierownicą siedzi pijany kierowca. Tego dnia w Droszkowie ruch był spory, bo odbywał się protest mieszkańców walczących o obwodnicę. Pijacki rajd mógł więc skończyć się tragedią.
Świadek zdarzenia ruszył do policjantów zabezpieczających protest i pokazał im podejrzane auto. Funkcjonariusze rzucili się w pościg, zatrzymali terenówkę.
Mundurowi wybiegli z radiowozu i nakazali mężczyźnie, żeby otworzył drzwi. Ten jednak nie reagował. Policjanci ostrzegli go, że wybiją szybę, ale w dalszym ciągu nie wykonywał poleceń. Po chwili mundurowi przy użyciu pałki służbowej wybili szybę pojazdu, wyciągnęli kierującego, obezwładnili i założyli mu kajdanki. Od 58-latka wyczuwalna była silna woń alkoholu. Badanie wykazało, że miał 1,6 promila. 58-letni mężczyzna został zatrzymany. Po wytrzeźwieniu usłyszał zarzuty kierowania pojazdem z stanie nietrzeźwości i niezatrzymania się do kontroli drogowej. Za te przestępstwa kodeks karny przewiduje karę od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
– informuje policja.
Jak podaje "Gazeta Lubuska", za kierownicą siedział... znany w regionie lekarz. Ten sam, który w 2021 roku miał pijany przyjmować pacjentów. Jak widać, z tamtej lekcji nie wyciągnął żadnych wniosków.