Wszystko zaczęło się od kradzieży dyń z pola w miejscowości Kodeniec na terenie województwa lubelskiego. 40-letni złodziej robił wszystko, co tylko przyszło mu do głowy, żeby zatrzeć po sobie wszelkie ślady. Próbował nawet w nietypowy sposób zatuszować kradzież... Bezskutecznie.
O kradzieży dyń poinformowana została policja. Parczewska jednostka otrzymała zgłoszenie, z którego wynikało, że z jednego z pól w miejscowości Kodeniec zniknęły warzywa z ekologicznej uprawy.
- Na miejsce udali się kryminalni, którzy szybko rozwiązali zagadkę. Ustalili posesję, na której znajdowały się skradzione dynie – relacjonuje policja.
Złodziej próbował zatrzeć za sobą ślady, a „łup” z kradzieży rozłożył na swoim polu. Zdumionym policjantom 40-latek tłumaczył, że rozłożone na polu dynie miały jego zdaniem... mniej rzucać się w oczy.
- Mężczyzna będzie odpowiadał za przestępstwo, ponieważ właściciel wycenił straty na 3 tys. złotych. Za ten czyn grozi do 5 lat pozbawienia wolności – informuje policja.