To, że środowisko części starego SN broniło się przed Izbą Dyscyplinarną pokazuje, że oni są ponad prawem i ponad wszelkimi zasadami - powiedział w Polskim Radiu 24 w audycji Doroty Kani, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Szef resortu sprawiedliwości był pytany, czy zostanie przełamany pat w Sądzie Najwyższym związany z wyborami kandydatów na I prezesa tego sądu. Według Ziobry w ostatnim czasie w Sądzie Najwyższym obserwujemy działania grupy ,"która przez lata mieniła się sama elitą polskich sędziów w Sądzie Najwyższym".
"Okazało się, że była i jest niezwykle aktywna grupa osób, które togi sędziowskie odwiesiła w szafie, a tak naprawdę weszła w rolę czysto polityczną"
- ocenił minister.
Według niego "napaść na Kamila Zaradkiewicza była tak duża, że ten człowiek powiedział, że nie może tego dalej znosić i zrezygnował". "To są kolejne argumenty przemawiające za tym, że tam musimy wprowadzić nowe zasady najwyższych standardów etycznych" - dodał.
Zdaniem Ziobry poziom agresji i braku kultury niektórych tzw. starych sędziów SN "przekracza wszelkie normy cywilizacyjne".
"To, że środowisko części starego SN broniło się przed Izbą Dyscyplinarną pokazuje, że oni są ponad prawem i ponad wszelkimi zasadami"
- podkreślił polityk.
Z końcem kwietnia zakończyła się kadencja poprzedniej I prezes SN Małgorzaty Gersdorf. Prezydent Duda powierzył wykonywanie obowiązków I prezesa SN sędziemu Zaradkiewiczowi z Izby Cywilnej, którego ustawowym zobowiązaniem było zwołanie zgromadzenia sędziów w celu wyboru nowego I prezesa SN. Po trzech dniach posiedzenia sędziom udało się zakończyć etap formalny obrad i przejść do fazy wyłaniania kandydatów na nowego I prezesa SN. W ubiegłą środę Zaradkiewicz postanowił odroczyć bez terminu obrady zgromadzenia i zwrócić się do prezydenta o zmianę regulaminu Sądu Najwyższego.
W piątek Kancelaria Prezydenta poinformowała o rezygnacji Zaradkiewicza z wykonywania obowiązków I prezesa SN i powierzeniu przewodniczenia temu sądowi Aleksandrowi Stępkowskiemu. Krótko po tym Zaradkiewicz oświadczył, że jego rezygnacja z przewodniczenia SN jest wyrazem protestu wobec utrudniania prac zgromadzenia sędziów SN. "Jestem głęboko zbulwersowany podważaniem kompetencji prowadzącego zgromadzenie; ignorowaniem nie tylko czynności porządkowych, lecz również licznymi zachowaniami, w tym nieprawdziwymi oskarżeniami o moje rzekome polityczne motywacje" - mówił wtedy sędzia.