Mamy tydzień do wyborów do Parlamentu Europejskiego. Jakiego wyniku się Pani spodziewa?
Kampania wyborcza była bardzo intensywna i wiele wskazuje, że tak będzie do ostatniej chwili. Wierzę, że wygramy wybory. Polacy mają coraz większą świadomość, jak wielką rolę odgrywa Parlament Europejski, zdają sobie sprawę, że decyzje, które tam zapadają, mają znaczący wpływ na ich życie. Dlatego spodziewam się wysokiej frekwencji.
Od tego zależy zwycięstwo?
Musimy iść na te wybory. Dobra frekwencja jest kluczowa, żeby wynik odzwierciedlał rzeczywiste preferencje polityczne Polaków.
Michał Boni w jednej z ostatnich wypowiedzi powiedział: „Koledzy z różnych państw w PE pytają mnie: »Co się z wami stało?! Kiedyś byliście reprezentantami naszych interesów. Dzisiaj odwracacie się plecami«. Jak Polska ma się rozwijać, jeżeli traci praworządność w UE?”. Jak Pani oceni te słowa?
[Śmiech] Ta szczerość jest rozbrajająca. Niestety potwierdza się to, o czym wielokrotnie mówiliśmy. Wiele działań przedstawicieli opozycji sprawia rzeczywiście wrażenie, że pracują oni na rzecz obcych interesów, a nie polskich. Takim przykładem jest kwestia praworządności. Politycy KE nie mieli problemu z oskarżaniem własnego państwa. Niszczenie wizerunku było skierowane nie tylko przeciwko państwu, lecz także Polakom. Teraz Michał Boni nie ukrywa, że wysługują się obcym dworom.
Domyśla się Pani, o które dwory może chodzić?
Zakładam, że o naszych najbliższych sąsiadów zza Odry. Przecież wiemy, jakim poparciem cieszy się Donald Tusk, i chyba jest oczywiste, kto się kryje za określeniem „koledzy z PE”.
Wspomniała Pani o głosowaniu przeciwko Polsce. Czy jako europosłanka PiS zachowywałaby się Pani analogicznie, gdyby władzę przejęła np. Koalicja Europejska? Czy wynoszenie sporów za granicę w ogóle wchodzi w grę?
Chyba nie muszę o tym przekonywać, to oczywiste. Tworzymy silną drużynę, która będzie stała na straży polskich interesów i nikt nie może mieć wątpliwości, że to Polacy są dla nas najważniejsi. Nasza formacja jest zwarta. To gwarantuje skuteczność, w przeciwieństwie do opozycji, która nawet nie ukrywa, że po wyborach rozpierzchnie się do różnych frakcji. Nie mieści mi się w głowie, że polski europoseł może głosować przeciwko Polsce. W tej kadencji mieliśmy jednak takie przypadki. Posłowie opozycji głosowali przeciwko Via Carpatia, a jak wiemy, jest to szczególnie ważny projekt dla naszego kraju i wschodnich województw. Później były jeszcze głosowania w sprawie pakietu mobilnego uderzającego w polską branżę transportową. Ubolewam, że trzeba teraz zapewniać, że polski europoseł nie będzie głosował przeciwko Polsce.
Kampania znajduje się na ostatniej prostej. Jak Pani ją ocenia?
Uważam, że nieprzypadkowo w tym czasie pojawił się film braci Sekielskich wywołujący tak silne emocje. Koniec kampanii wyborczej nie jest dobrym momentem, żeby prowadzić debatę w tak wrażliwej sprawie. Nie da się tego robić w spokoju, a temat jest niezwykle ważny i tego wymaga.
Merytorycznie nie da się dyskutować?
Niestety brakuje merytorycznej debaty. Opozycja gra na emocjach, bo nie ma propozycji dla Polaków. To łatwy sposób manipulowania ludźmi. My mamy konkretny program dla Polski i Polaków, i udowodniliśmy, że jesteśmy wiarygodni.