Wirusolog Uniwersytetu Gdańskiego dr Krzysztof Kucharczyk, który zaszczepił się szczepionką Astry Zeneci wyjawił, że gdyby teraz mógł raz jeszcze podjąć decyzje, to bez zawahania się przyjąłby szczepionkę. - Nie było w historii medycyny tak dużego eksperymentu, żeby w jednym czasie, jednym preparatem zaszczepić tak dużą liczbę osób i teraz te niepożądane odczyny okołoszczepienne to jest mniej niż promil promila - wyjawił w rozmowie z redaktor Katarzyną Gójską w programie Telewizji Republika "W punkt"
Dr Krzysztof Kucharczyk został zapytany o to, jak patrzy na zastrzeżenia do szczepionki Astry Zeneci. - W Europejskiej Agencji Leków pracują zawodowcy, którzy mają dostęp do wszystkich danych na bieżąco spływających. To właśnie EMA odpowiada za dopuszczenie i za bezpieczeństwo preparatów. To, że te preparaty zostały dopuszczone, nie oznacza, że teraz nikt się im nie przygląda i producent może je swobodnie sprzedawać - powiedział.
- To, co teraz obserwujemy, nazywamy czwartą fazą badań klinicznych, czyli obserwowanie, co się dzieje wtedy, kiedy preparat jest szeroko stosowany i dostępny na ogólnym rynku. System prawny w Unii Europejskiej i Stanach Zjednoczonych wymaga, żeby takie niepożądane odczyny okołoszczepienne były zgłaszane
- wyjaśnił.
Dr Kucharczyk podkreślił, że to, że takie odczyny są zgłaszane, jest naturalnym zjawiskiem. - Nie ma interwencji medycznych, bez niepożądanych odczynów i dopuszczenie każdego leku oznacza, że korzyści z jego przyjmowania są większe, niż ryzyko powikłań - przekazał
- mówił wirusolog.
Katarzyna Gójska zapytała swojego gościa o to, czy miał obawę przed zaszczepieniem się szczepionką Astry Zeneci.
- Przed rozpoczęciem szczepień, to może bym się zastanawiał, ale po zaszczepieniu siedemnastu milionów osób nie. Nie było w historii medycyny tak dużego eksperymentu, żeby w jednym czasie, jednym preparatem zaszczepić tak dużą liczbę osób i teraz te niepożądane odczyny okołoszczepienne to jest mniej niż promil promila.
powiedział dr Kucharczyk.