- Nie jest to propozycja, którą powinniśmy przyjmować. Tym bardziej, jeśli składa się ją z historycznym wdziękiem pilota hitlerowskiego bombowca, który zrzucał bomby na Warszawę - ocenił redaktor naczelny "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie" Tomasz Sakiewicz, odnosząc się do słów Katariny Barley o "finansowym zagłodzeniu" dwóch państw Wspólnoty - Polski i Węgier.
"Państwa, takie jak Polska i Węgry, trzeba finansowo zagłodzić. Dotacje unijne stanowią bowiem skuteczną dźwignię" - miała powiedzieć niemiecka wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego Katarina Barley w wywiadzie dla portalu radia Deutschlandfunk. W czwartek wieczorem redakcja portalu poinformowała, że w pierwszej wersji wyolbrzymiła oświadczenie Barley, która miała w rzeczywistości mówić tylko o Węgrzech, a nie o Polsce. Rozgłośnia Deutschlandfunk opublikowała też krótkie przeprosiny.
#Minęła20 | @michalrachon: Fundusze europejskie to nie jałmużna wypłacana przez bogatsze państwa #UE biedniejszym. To opłata za dostęp do rynku, np. polskiego. Rynki Polski i Europy Środkowej to najważniejsze niemieckie rynki zbytu. pic.twitter.com/WZaZMKTYsZ
— TOP TVP INFO (@TOPTVPINFO) October 5, 2020
Pytany o słowa niemieckiej polityk, Tomasz Sakiewicz przyznał, że „nie ma prawa objawionego, na podstawie którego pani Barley może chcieć kogoś zagłodzić, albo ktoś inny może nas karać”.
- Zobowiązania wynikają wyłącznie z podpisanych traktatów. Praworządności nie przestrzega dziś Unia Europejska. Jeśli mówimy o sankcjach, to te powinny objąć panią Katarinę Barley, wiceprzewodniczącą Parlamentu Europejskiego czy komisarzy, którzy nakłaniają do łamania prawa. To oni łamią podpisane traktaty
- przekonywał red. Sakiewicz w programie „Minęła 20”.
#Minela20 | #UE jest zobowiązana do przestrzegania podpisanych traktatów, które są właśnie łamane. Praworządności nie przestrzega teraz #UE i jeżeli jakieś sankcje są potrzebne, to wobec pani Barley i komisarzy którzy zachęcają do łamania prawa. pic.twitter.com/trGePD0xUi
— TomaszSakiewicz (@TomaszSakiewic2) October 5, 2020
Dopytywany, czy Polska dalej powinna trwać w „klinczu”, w obliczu koronabudżetu Unii Europejskiej, przyznał, że „jeśli się zgodzimy na szantaż ze strony większości to nie tylko nie dostaniemy żadnych pieniędzy, bo wkrótce może się okazać, że brakiem praworządności jest to, że istnieje rząd Mateusza Morawieckiego, że rządzi PiS, albo, że nie zgadzamy się na wyciek VAT-u, ale może się również okazać, że będziemy musieli dopłacać”. Przypomniał, że „to działo się za poprzednich rządów”. - Oficjalnie dostawaliśmy dużo pieniędzy z Unii Europejskiej, choć wyciekały one na wszystkie możliwe sposoby, również przez polityków unijnych - mówił dalej. Przyznał, że „coś na ten temat mógłby powiedzieć Sławek Nowak”.
#Minela20 | Może się okazać że zamiast dostać pieniądze, będziemy je musieli dopłacać, co działo się za poprzednich rządów. Oficjalnie dostawaliśmy dużo pieniędzy z Unii, w praktyce wyciekały przez różnych polityków unijnych. pic.twitter.com/Te7y1jjM45
— TomaszSakiewicz (@TomaszSakiewic2) October 5, 2020
Wracając raz jeszcze do słów wiceszefowej PE Katariny Barley Sakiewicz uznał, że „niezbyt konstruktywne jest proponowanie zagłodzenia swojego partnera”.
- Nie jest to propozycja, którą powinniśmy przyjmować. Tym bardziej, jeśli składa się ją z historycznym wdziękiem pilota hitlerowskiego bombowca, który zrzucał bomby na Warszawę
- tłumaczył w rozmowie z red. Michałem Rachoniem.