Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Wyroki mają wydać jedynie „właściwi” sędziowie. Selekcja w sądach pod kontrolą władzy

W warszawskich sądach od orzekania w procesach karnych ma być odsunięta bardzo duża grupa sędziów. Tych, którym politycy koalicji 13 grudnia nie ufają. To oznacza, że wyroki, ale również np. zażalenia na tymczasowe aresztowania, będą rozpoznawać jedynie ci odpowiednio wyselekcjonowani. „Ręczne sterowanie. To nie ma nic wspólnego z niezawisłością sądownictwa” – podkreśla „Codziennej” poseł Marcin Warchoł, były wiceminister sprawiedliwości.

Sędzia
Sędzia
fot. Fotomag - Gazeta Polska

Tuż przed świętami Bożego Narodzenia ujawniliśmy na portalu Niezależna.pl, że w Sądzie Okręgowym w Warszawie powstanie – na wzór tego, co się dzieje w stołecznym sądzie apelacyjnym – specjalna sekcja, do której trafią wszyscy sędziowie z nominacją Krajowej Rady Sądownictwa po 2018 r. Będą orzekać jedynie w drugorzędnych sprawach, a w konsekwencji zostaną odsunięci od najpoważniejszych procesów. W tych wyroki mają wydawać osoby, do których ekipa rządząca nie ma zastrzeżeń.

Obserwuj nas w Google News. Kliknij w link i zaznacz gwiazdkę

Sędzia Dagmara Pawełczyk-Woicka, przewodnicząca Krajowej Rady Sądownictwa, zwraca uwagę, że decyzje o podobnym charakterze i tożsamych skutkach podejmowane są nie tylko w wydziałach karnych warszawskich sądów. Podobnie jest w innych regionach: powtórne losowania, odsuwanie od orzekania w określonych kategoriach spraw, nowy podział czynności, presja na podpisywanie wniosków o delegację do sądu niższej instancji. 

– To dzieje się nie tylko w Warszawie, ale o Warszawie jest głośno, bo w tamtejszych sądach toczą się procesy spektakularne albo polityczne – tłumaczy szefowa KRS. – Wygląda to jak próba wyeliminowania pewnych niewygodnych sędziów, a zarazem zastraszenie innych, że jak nie będziecie z nami, to was też spotkają nieprzyjemności, zostaniecie negatywnie zweryfikowani np. przez Sąd Najwyższy. Powtarzam to od roku.

Jaki jest cel tego typu działania? – Na to nie mam żadnych dowodów, ale pewne podejrzenia, że chodzi o nieformalny sojusz niektórych sędziów z władzą wykonawczą. Być może po to, by w jakiś sposób wpływać na sądy i wyeliminować niektórych polityków. To jest bardzo niebezpieczne – przestrzega sędzia Pawełczyk-Woicka.

Próba generalna 

Poligonem doświadczalnym był Sąd Apelacyjny w Warszawie, w którym już w sierpniu zeszłego roku stworzono specjalną sekcję zażaleniowo-wnioskową i skoszarowano w niej wszystkich sędziów, którym nie ufa minister Adam Bodnar i towarzystwo wokół niego skupione. Zmiana była drastyczna. 

Do niedawna w warszawskim SA funkcjonowały dwa wydziały karne – II i VIII – do których trafiały apelacje od wyroków obu stołecznych sądów okręgowych, wydanych w pierwszej instancji. Z reguły dotyczyły poważnych przestępstw, m.in. zabójstw i wyłudzeń mienia znacznej wartości, ale rozpoznawane były także środki odwoławcze od innych orzeczeń niż wyroki, dotyczące m.in. zwolnień z tajemnicy służbowej czy spraw aresztowych. Jeden z wydziałów został zlikwidowany, a grupa około 10 sędziów przestała orzekać w kluczowych sprawach.

Po co to było zrobione? Przekonaliśmy się chociażby, gdy przyszło do rozpoznawania zażalenia byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry na decyzje pseudokomisji śledczej. Jako pierwsi informowaliśmy, że początkowo miała je rozpoznawać sędzia Agnieszka Brygidyr-Dorosz. Sprawę jej jednak odebrano i przeprowadzono ponowne losowanie. 

„Na skutek omyłkowego skierowania do losowania z repertorium II 1 AKZ zamiast z repertorium II AKz została nieprawidłowo wylosowana do referatu pani sędzi Agnieszki Brygidyr-Dorosz – przekazała wówczas sędzia Ewa Leszczyńska, rzecznik ds. karnych Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Później się okazało, że wspomniane repertorium to nieformalne „wewnętrzne oznaczenia kategorii spraw”, czyli wytrych, aby „niepewni” sędziowie nie orzekali m.in. w postępowaniach z polityką w tle.

Powtórka w sądzie okręgowym

Skoro pomysł – z punktu widzenia koalicji 13 grudnia – się sprawdził, to ekipa Bodnara poszła za ciosem. Sąd Okręgowy w Warszawie jest największym w Polsce. Co roku trafiają do niego tysiące spraw różnego rodzaju. Także o charakterze politycznym czy przeciwko dziennikarzom, którzy patrzą władzy na ręce. Co ważne, rozpoznaje również zażalenia na stosowanie aresztów. Wydarzenia ostatnich miesięcy pokazały – chociażby na przykładzie posła Marcina Romanowskiego oraz księdza Michała Olszewskiego i byłych urzędniczek Ministerstwa Sprawiedliwości – jak to jest ważne.
Dlatego ogromne poruszenie wywołały nasze publikacje ujawniające, że w stołecznym sądzie okręgowym także powstanie specjalna sekcja, do której trafią wszyscy karniści, którym nie ufa obecna władza. 

– Od pewnego czasu trwało sondowanie tematu. Nie wszyscy wśród „starych” sędziów byli entuzjastami pomysłu, ale jednak został przeforsowany – usłyszeliśmy. Z nieoficjalnych wówczas jeszcze informacji wynikało, że sekcja ma powstać przy XII wydziale karnym, ale trafią do niego również sędziowie z wydziałów VIII i XVIII. Zespołem pokieruje s. Piotr Gąciarek, znany z aktywności w Iustitii.

Teraz grudniowe ustalenia Niezależnej.pl potwierdził serwis Oko.press. Jedyna nowość – informacja, że do Ministerstwa Sprawiedliwości trafił już wniosek o zgodę na utworzenie takiej sekcji i najprawdopodobniej zacznie ona funkcjonować w lutym. 

Przykład dał SN

Przewodnicząca Krajowej Rady Sądownictwa zwraca uwagę, że obecną sytuację zapoczątkowały wydarzenia w Sądzie Najwyższym.

– Pomijanie sędziów SN, którzy zaczęli ten proceder, jest nieporozumieniem. To było preludium tego, co się obecnie dzieje na dole – ocenia s. Pawełczyk-Woicka. – Koncentrowanie się teraz na jednym czy drugim sędzim w sądach powszechnych jest bezcelowe, bo to tylko wykonawcy. Dla nich usprawiedliwieniem decyzji są negatywne testy przeprowadzone przez Sąd Najwyższy w składach oczywiście „starych” sędziów w Izbie Karnej, gdzie są uchylone orzeczenia sądowe. I teraz to pretekst dla prezesa danego sądu, który twierdzi, że chce zachować stabilność orzeczniczą i trzeba tym sędziom dać sprawy, które nie podlegają jakby kontroli Sądu Najwyższego. 

Oczywiście jest ich znacznie więcej. Chociażby w Sądzie Okręgowym w Warszawie odsunięty od orzekania w najpoważniejszych procesach ma być sędzia Stanisław Zdun. – Bo jest członkiem Krajowej Rady Sądownictwa – dodaje s. Pawełczyk-Woicka.

Ręczne sterowanie

Poseł Marcin Warchoł nie ma wątpliwości, że teraz w procesach o charakterze politycznym strona będąca w sporze z obecną władzą już na starcie znajdzie się w gorszej pozycji. „To jest dalszy ciąg zupełnie bezprawnego odsuwania sędziów, dzielenia na lepszych i gorszych. Absolutnie nie ma to żadnych podstaw, to jest łamanie prawa” – stwierdził były wiceminister sprawiedliwości. 

Ale jaki jest cel tworzenia takich sekcji przy równoczesnym pozostawieniu określonej grupy sędziów w wydziałach karnych? „Przede wszystkim ręczne sterowanie, chęć wpływu na konkretne sprawy, dyrygowanie nimi, aby były rozstrzygane po ich myśli. To nie ma nic wspólnego z niezawisłością sądownictwa” – stwierdził poseł Warchoł. „Za komuny szły polecenia z Komitetu Centralnego PZPR, a w tej chwili idą z Kancelarii Premiera lub Ministerstwa Sprawiedliwości. O to tutaj chodzi. Tak jak komuna sterowała sędziami, tak samo oni chcą teraz robić. Absolutnie bezczelnie. Po raz pierwszy od 30 lat mamy do czynienia z takim zjawiskiem”. 
 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#sędziowie #sądy

Grzegorz Broński