Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Wojciechowski dla niezalezna.pl: Moje argumenty są kluczowe. Interwencja "pana z bochenkiem" nie gra roli

- Dzisiaj jesteśmy bardzo blisko przedłużenia zakazu wwozu do Polski i pozostałych 4 krajów przyfrontowych. (...) Trwają rozmowy. Myślę, że moje argumenty, które przedstawiałem są kluczowe. Albo będzie decyzja, albo żadnej decyzji nie będzie i tamta decyzja wygaśnie. Na pewno interwencja pana z bochenkiem chleba nie odegra większej roli - mówi w rozmowie z portalem niezalezna.pl Janusz Wojciechowski, komisarz UE ds. rolnictwa.

Janusz Wojciechowski
Janusz Wojciechowski
Fot. Tomasz Hamrat/ Gazeta Polska

Jacek Liziniewicz: Czego możemy się spodziewać jeśli chodzi o temat zboża z Ukrainy? 

Janusz Wojciechowski, komisarz UE ds. rolnictwa: Dzisiaj jesteśmy bardzo blisko przedłużenia zakazu wwozu do Polski i pozostałych 4 krajów przyfrontowych. Kiedy rozmawiamy, trwa spotkanie platformy koordynacyjnej, która jest miejscem rozmowy na ten temat. Tam jest pięć państw członkowskich najbardziej zainteresowanych, jest Ukraina i Mołdawia, a także Komisja Europejska. Ja zwracałem się w swoim wystąpieniu z apelem do Ukrainy o przemyślenie swojego stanowiska. Dlatego, że ten zakaz także dla Ukrainy okazał się korzystny. On nie zmniejszył eksportu zboża, ale wręcz zwiększył. To pokazują dane. Przed wprowadzeniem zakazu, kiedy był wolny handel i kiedy był duży eksport ziarna z Ukrainy do krajów sąsiadujących średnia wysyłka zboża korytarzami solidarnościowymi wynosiła 2,9 mln ton. Mówimy o średnich miesięcznych. Natomiast po wprowadzeniu tego zakazu, przez okres tych trzech miesięcy, to było 3,2 mln ton. A więc krótko mówiąc zwiększył się ten eksport. Nie spełniły się obawy o to, że Ukraina będzie zablokowana i nie będzie mogła sprzedawać ziarna. Ukraina nic na tym nie straciła. Wręcz zyskała.

A gdyby znów wszystko puścić na żywioł? 

Wraca chaos. Spekulacyjny handel przygraniczny ze wszystkimi jego negatywnymi konsekwencjami. Myślę, że jesteśmy już o tyle mądrzejsi, że do tego nie dopuścimy. 

Jak wojna wpłynęła na podaż zboża na Ukrainie. Rok 2022 był czasem, gdy wyzbywała się ona zapasów. Jak to wygląda obecnie? 

W 2021 roku – przed wybuchem kolejnej fazy wojny – Ukraina miała rekordowe zbiory. Najwyższe w historii. Z częścią tych zapasów zostali Ukraińcy w lutym 2022 roku. Pojawił się problem z eksportem, a Morze Czarne było zablokowane do sierpnia. Korytarze solidarnościowe na lądzie zaczęły działać bardzo powoli. Przed wojną Ukraina ponad 90 proc. swojego ziarna eksportowała drogą morską, a transport drogą lądową odgrywał znikomą rolę. Prawie wcale nie eksportowali do krajów ościennych, bo im się to nie opłacało. Lepiej było ziarno wysyłać drogą morską. Teraz znaczenie transportu lądowego wzrosło. Co do podaży to mamy informację, że w roku 2023 – 2024 Ukraina ma do wyeksportowania 56 mln ton ziarna. Mówimy tutaj o wszystkich rodzajach zbóż i nasionach oleistych. Taka ilość oznacza, że musza eksportować około 4,7 mln ton miesięcznie. Jak jest otwarte Morze Czarne to nie ma z tym żadnego problemu. Gdy jednak ta droga jest zamknięta to pozostaje transport lądowy. Rekordowa wielkość transportu tą drogą wyniosła w listopadzie 2022 4,2 mln ton. Wydaje się, że te pięć krajów UE sąsiadujących z Ukrainą są w stanie tak usprawnić tranzyt zbóż z Ukrainy aby obsłużyć 4,7 mln ton ukraińskiego ziarna miesięcznie. Potrzebna jest dywersyfikacja tego tranzytu. Na dziś głównym krajem tranzytowym jest Rumunia. Większość tranzytu idzie tym szlakiem, bo jest najbliżej. Jeśli chodzi i Polskę to do Egiptu, Bangladeszu czy Indonezji jest to droga okrężna. Polskie porty nie są pod tym względem atrakcyjne. Większą rolę do odegrania mają chorwackie porty na Adriatyku. Oczywiście i polskie porty powinny być brane pod uwagę. Do tego mamy też Kłajpedę i Rygę, które również mogą być brane pod uwagę. Wszystkie te porty mogłyby wysyłać zboże ukraińskie, ale ten eksport jest na razie nieopłacalny. 

Jest na to jakiś pomysł? 

Mówię o nim od dłuższego czasu i Ukraina popiera mój projekt. Chodzi o to, aby dopłacać Ukrainie do zboża tranzytowanego do portów morskich. Gdyby Ukraińcy z dopłatami mogli takie kontrakty wysyłać to wtedy byśmy spokojnie mogli wspólnie wyeksportować 4,7 mln ton w świat. Wtedy musiałyby się stać dwie rzeczy. Po pierwsze podtrzymany zakaz importu do krajów graniczących z Ukrainą, aby nie było spekulacyjnego handlu. Po drugie dopłaty do transportu do portów morskich. Można założyć, że jak zboże znajdzie się w portach to już raczej zostanie wyeksportowane dalej w świat. Przedstawiałem ten pomysł na komisji rolnictwa i w Komisji Europejskiej. Mówiłem o tym na posiedzeniu rady europejskiej ministrów rolnictwa. Te pomysły były wysłuchiwane z zainteresowaniem. W momencie kiedy rozmawiamy decyzji Komisji jeszcze nie ma, ale mam wrażenie, że przedstawiane argumenty są przekonujące. 

Wiem, że próbował Pan przekonać również posłów polskiej opozycji. Wysłał Pan propozycję do PSL-u, który przecież zasiada we frakcji rządzącej w UE. 

Wysłałem list do Pana Prezesa Władysława Kosiniaka-Kamysza. Wydaje mi się, że to naturalny gest a wysiłki na rzecz polskich rolników powinny być łączone. Przepisy handlowe nie należą do komisarza rolnictwa. Do mnie należy wspólna polityka rolna i za nią jestem odpowiedzialny. Nie decyduję w sprawach przepisów handlowych, chociaż brałem udział w wypracowaniu tej decyzji o wprowadzeniu zakazu, wspólnie z wiceprzewodniczącym Valdisem Dombrovskisem prowadziliśmy wielodniowe rozmowy z państwami członkowskimi. Nie uchylam się od odpowiedzialności za to. Bardzo ważna jest teraz postawa Europejskiej Partii Ludowej, bo w tej partii jest i przewodnicząca komisji i komisarze, którzy decydują w tych sprawach. Stąd też zasugerowałem potrzebę współpracy z Kosiniakiem-Kamyszem. W odpowiedzi usłyszałem, że szukam pomocy. No tak. W dobrych sprawach trzeba szukać wsparcia. 

Opozycja mówi o nieskuteczności.

Spotykam się z tym zarzutem. Przypominam, że ustanowienie tego zakazu 2 maja i przedłużenie go 5 czerwca nie zrobiło się samo. To sukces rządu polskiego, ale nie byłoby to możliwe bez polskiego komisarza ds. rolnictwa. Pierwszy raz w historii został ustanowiony zakaz tego typu, który obejmował tylko kilka państw UE. Komisja Europejska stworzyła precedens korzystny dla Polski. Wprowadzenie tego zakazu było sukcesem i opozycja nie pomogła w tym nawet na milimetr. Teraz decydujemy trzeci raz i była szansa, aby się zaangażować. 

Opozycja przekonuje, że dotarła do Ursuli von der Leyen i załatwiła zakaz importu na korytarzu wręczając szefowej komisji bochenek chleba. Tak powstała decyzja o utrzymaniu zakazu….

Blef. Można o Unii Europejskiej sądzić, ale decyzje w takich sprawach nie rodzą się na korytarzu. To nawet najbardziej zagorzali krytycy Unii Europejskiej nie mogą sądzić, że w takich warunkach podejmuje się decyzje. W momencie naszej rozmowy nie ma jeszcze decyzji. Trwają rozmowy. Myślę, że moje argumenty, które przedstawiałem są kluczowe. Albo będzie decyzja, albo żadnej decyzji nie będzie i tamta decyzja wygaśnie. Na pewno interwencja Pana z bochenkiem chleba nie odegrał większej roli. 

W Polsce media mówią, że Kołodziejczak z bochenkiem chleba działa i uderza w Pana. 

Ja dopilnowałem tego, żeby rolnictwo było włączone w możliwy system pomocy publicznej. Był o to spór, bo niektórzy mówili, że rolnictwo ma swoje fundusze i wystarczy. Dzięki temu, że rolnictwo zostało włączone w system można skutecznie pomagać w Polsce. Efektem jest 10 korzystnych decyzjach Komisji Europejskiej o zgodzie na pomoc publiczną. Dopłaty do nawozów, do zboża, do paliwa, do kredytów bankowych. To cała seria decyzji które pomagają rolnikom. 4 razy została uruchomiona rezerwa kryzysowa. Tutaj też jest Polska największym beneficjentem i popłynęło do niej 130 mln euro. To wszystko się samo nie zrobiło. 

 



Źródło: niezalezna.pl

#zboże #Ukraina #Janusz Wojciechowski

Jacek Liziniewicz