Marsz Niepodległości, który odbył się w tym roku, skupił zarówno prezydenta, jego współpracowników, a także liderów prawej strony sejmowej.
• Obserwuj nas w Google News. Kliknij w link i zaznacz gwiazdkę
W Warszawie zabrakło jednak premiera. Dlaczego? Bo Donald Tusk tegoroczne Święto Niepodległości świętował w Gdańsku. Nie obyło się tam jednak bez wtopy. I to niemałej.
Tuska bolało przed dwa dni
Dwa dni po wydarzeniu, Tuskowi chyba przypomniało się, że "dawno" nie zaatakował prezydenta RP. Dlatego wczoraj opublikował wpis, w którym wymienił nazwiska parlamentarzystów Konfederacji, wspomniał o prezydenckie RP, zbiorczo ich atakując.
"To, że na marszu partie posłów Mentzena, Wiplera, Brauna i Fritza wysyłały mnie do Berlina, było nawet zabawne. Mniej zabawne jest to, że dla maszerujących wrogami były Zachód, Unia Europejska i Ukraina, nie Rosja. A ponurym żartem jest to, że na ich czele szedł prezydent RP" - brzmiał jego wpis.
To, że na marszu partie posłów Mentzena, Wiplera, Brauna i Fritza wysyłały mnie do Berlina, było nawet zabawne. Mniej zabawne jest to, że dla maszerujących wrogami były Zachód, Unia Europejska i Ukraina, nie Rosja. A ponurym żartem jest to, że na ich czele szedł prezydent RP.
— Donald Tusk (@donaldtusk) November 13, 2025
Reakcje internautów przytaczaliśmy w tekście poniżej:
Później, głos zabrał również rzecznik prasowy prezydenta, Rafał Leśkiewicz. "Przepełniony goryczą wpis niegdysiejszego króla Europy, dopełnia obraz rozgoryczenia, że mimo tylu wysiłków nie udało się zniechęcić naszych Rodaków do świętowania" - tak odpowiedział Tuskowi.
Wipler o problemie z Tuskiem
Dziś z kolei, w rozmowie z "Super Expressem", do wpisu Tuska odniósł się Przemysław Wipler, poseł Konfederacji. Jego nazwisko znalazło się wśród tych wymienionych we wpisie szefa koalicji 13 grudnia.
To, że mamy niemiecko brzmiące nazwiska nie sprawia, że ktokolwiek kwestionuje to, że mamy polskie serca i Polskę w sercach, a problem z panem premierem Donaldem Tuskiem jest taki, że przez lata prowadził politykę polską i europejską ramię w ramie z Angelą Merkel, z obecną szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen i to nie jest polityka propolska ani nawet proeuropejska, finalnie nie jest nawet do końca proniemiecka, bo Niemcom właśnie sypie się gospodarka, ale on to wszystko współtworzył, więc wolelibyśmy, żeby szkodził Niemcom niż Polsce
– powiedział polityk.