Karolina W. i jej partner Damian G. oskarżeni zostali o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem czteroletniego Leona poprzez nieudzielenie mu pomocy po wypadku – chłopiec poparzył się w brodziku podczas kąpieli.
W marcu w Sądzie Okręgowym Warszawa-Praga zapadł wyrok w tej sprawie. Sąd uznał Karolinę W. i Damiana G. za winnych i wymierzył im karę 10 lat więzienia. Sąd uznał, że oskarżeni dopuścili się zarzuconej im zbrodni zabójstwa, jednak nie działali ze szczególnym okrucieństwem.
Sąd I instancji ocenił też, że oskarżeni mieli świadomość rozpoznania czynu, a nieskorzystanie z pomocy medycznej dla poparzonego dziecka tłumaczyli obawą przed utratą dzieci (mają jeszcze dwoje) i możliwymi konsekwencjami. Apelacje od tego wyroku złożyli obrońcy, którzy wnosili o uniewinnienie lub wymierzenie łagodniejszej kary oraz prokuratura, która domagała się za ten czyn 20 lat pozbawienia wolności.
Sprawą w czwartek zajął się Sąd Apelacyjny w Warszawie, który utrzymał w mocy karę 10 lat więzienia dla obojga.
"Nie byli bezradni"
W ustnym uzasadnieniu sędzia Agnieszka Domańska podkreśliła, że zdaniem sądu odwoławczego rozstrzygnięcie sądu I instancji jest rozstrzygnięciem właściwym i nie miało miejsca naruszenie przepisów prawa procesowego. Wskazała, że materiał dowodowy został oceniony przez sąd I instancji prawidłowo.
Odniosła się też do argumentów obrony. - Bazując na okolicznościach linii życiowych oskarżonych wyolbrzymiane były kwestie ich nieporadności, ich niemożliwości zorientowana się, co się dzieje z dzieckiem. (...) Państwo oskarżeni nie byli bezradni - powiedziała sędzia.
Zaznaczyła, że sąd I instancji wydał wyrok słuszny i poprzedzony wnikliwą oceną. - Na skutek oparzenia od razu doszło do tego rodzaju konsekwencji, powstały takie skutki, które były widoczne. (...) To dziecko cierpiąc, płacze i liczy, że zostanie mu udzielona jakaś pomoc. Były widoczne zaczerwienienia. Potem były widoczne bąble. Nastąpiła utrata kontroli nad czynnościami fizjologicznymi, brak apetytu, brak pragnienia - wyliczała sędzia.
Przypomniała, że dziecko miało poparzone 30 proc. ciała, a jego opiekunowie zamiast wezwać pomoc, polewali go zimną, wietrzyli, czy smarowali maścią.
Dochodzimy do dnia, kiedy Leon zmarł (...) Nastąpiły wówczas nieudolne próby ocucenia i widać było już co najmniej wtedy (...), że były one nie skuteczne. Dziecko nie reagowało na polecenia czy prośby, by wstało. Zostało zaniesione pod prysznic, gdzie miało zostać obmyte. W trakcie tego polewania wodą chłopiec przestał oddychać. Oskarżony wówczas zaczął podejmować czynności mające na celu reanimacje
– wskazała sędzia.
Zaznaczyła, że w tym przypadku mamy do czynienia z sytuacją, w której Karolina W. i Damian G., gdy zastali rano chłopca w tak ciężkim stanie, musieli mieć świadomość, że jest to agonia, a mimo to nie wezwali pomocy.
Dodała, że sąd I instancji prawidłowo odniósł się do okoliczności związanych z zachowaniem oskarżonych i nie uznał, że było to zachowanie ze szczególnym okrucieństwem. Natomiast okoliczności, które wiązały się ze śmiercią i cierpieniem Leona były brane pod uwagę przy wymiarze kary. - Ta kara została wymierzona w wysokości 10 lat i sąd II instancji całkowicie się z tymi ustaleniami zgadza - mówiła sędzia.
Wskazała też wyrok 10 lat więzienia jest wyrokiem sprawiedliwym, który w należyty sposób powinien zadośćuczynić potrzebom prewencji poprzez rzeczywiste uświadomienie oskarżonym karygodności ich postepowania. - Ten okres czasu powinien dać im szanse na resocjalizację, na to, by po odbyciu karu powrócili do społeczeństwa - podsumowała uzasadnienie sędzia. Wyrok jest prawomocny.