Wiceszef Platformy Obywatelskiej Tomasz Siemoniak zapowiedział, że pewnie w przyszłym tygodniu na posiedzeniu zarządu PO odbędzie się rozmowa o konsekwencjach wobec europosłów PO, którzy zagłosowali w środę "za" sankcjami dla Polski.
Uważam, że postąpiłam słusznie, głosując za przyjęciem rezolucji. Absolutnie zgadzam się też, że moja partia ma prawo ukarać mnie za złamanie dyscypliny. Poddam się karze – powiedziała Jazłowiecka.
Pytana, jakie ma zdanie o kolegach, którzy wstrzymali się od głosu odpowiedziała, że była to bardzo trudna decyzja, że każdy z europosłów podejmował decyzję samodzielnie i ich należy o to pytać.
Dostosuje się do decyzji zarządu partii. (...) Partie mają swój sposób funkcjonowania i jeśli ja nie trzymam się dyscypliny, to zdaję sobie z tego sprawę, że to może mieć jakieś konsekwencje. Nie mam do nikogo o to pretensji i poddam się karze, jeśli taka będzie. Mnie też zależy na jedności partii – stwierdziła zaś inna europosłanka PO, Róża Thun.
Dodała, że jest przekonana, iż postąpiła słusznie głosując w sprawie rezolucji o praworządności w Polsce.
Rzecznik prasowy PO, Jan Grabiec, był dopytywany o dzisiejszą deklarację Siemoniaka.
Będziemy oceniać tę sytuację, ale niewątpliwie dzisiaj odpowiedzialność za treść tej rezolucji i za dalsze kroki ze strony instytucji europejskich, spoczywa na rządzie PiS i premier Szydło – stwierdził.
Zdaniem Grabca "niewątpliwie sytuacja, w której obraz Polski na świecie kształtują neofaszyści, czy neonaziści - i nie ma stanowczego sprzeciwu ze strony rządu - jest bezprecedensowa".
To też uzasadnia treść rezolucji i emocjonalne głosowanie części europosłów, również z Polski – stwierdził Grabiec.
Zdaniem rzecznika PO treść przyjętej rezolucji jest prawdziwa.
Trudno zaprzeczać faktom, nikt z rządu PiS, ani premier, ani prezydent nie potrafią podać żadnych faktów, które by podważały treść tej rezolucji - wskazał.
Jan Grabiec zadeklarował jednocześnie, że jego ugrupowanie nie poprze żadnego kroku, który prowadziłby do obciążenia Polski sankcjami.