W większości wypadków poglądy ludzi są podobne do poglądów ich rodziców, czy dziadków. W domu, gdzie ojciec czy matka byli ubekami, ich dzieci czy wnukowie mają dziś często lewackie poglądy - mówi w rozmowie z portalem Niezalezna.pl poseł PiS Dariusz Piontkowski.
Tak jak informowaliśmy, stołeczny ratusz podjął 1 sierpnia decyzję o rozwiązaniu Marszu Powstania Warszawskiego. Dyrektor stołecznego Biura Bezpieczeństwa Ewa Gawor poinformowała 2 sierpnia, że przyczyną rozwiązania zgromadzenia był m.in. fakt, że zdaniem obecnych na marszu urzędników ratusza, "sposób ustawienia czoła pochodu i użycia flag nawiązywał do przemarszów z lat 30. włoskich faszystów i niemieckich nazistów".
CZYTAJ TEŻ: Rosyjscy kibice z sowiecką flagą. Znany fotograf pyta: Ratuszowi to nie przeszkadzało?
"Gazeta Polska" poinformowała, że Ewa Gawor była funkcjonariuszem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Czesława Kiszczaka.
Zgodnie z informacjami udostępnionymi w mediach społecznościowych przez szefa Wojskowego Biura Historycznego Sławomira Cenckiewicza, Ewa Gawor była w Departamencie PESEL MSW w latach 1979-1990, a w 1988 r. miała ukończyć Wyższą Szkołę Oficerską im. Feliksa Dzierżyńskiego w Legionowie.
CZYTAJ WIĘCEJ: Bezczelne tłumaczenia Ewy Gawor. Nie wstydzi się, że była funkcjonariuszką Kiszczaka!
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy posła Prawa i Sprawiedliwości Dariusza Piontkowskiego.
Ta historia i wiele innych pokazuje, że przeszłość osoby publicznej ma znaczenie. Okazuje się, że wiele poglądów i dużą część przekonań wynosimy z domu i potem je kontynuujemy. Oczywiście nie zawsze. Przy okazji Święta Żołnierzy Wyklętych, kiedy komunistyczne racje odżywają w ugrupowaniach lewicowych, często postkomunistycznych. Można powiedzieć, że walka pomiędzy komuną a opozycją antykomunistyczną z lat 40-tych odżywa w kolejnych pokoleniach. W większości wypadków poglądy ludzi są podobne do poglądów ich rodziców, czy dziadków. W domu, gdzie ojciec czy matka byli ubekami, ich dzieci czy wnukowie mają dziś często lewackie poglądy. Potem wpływa to na tak idiotyczne decyzje, jak ta o zakazie Marszu Powstania Warszawskiego. Jak można zakazać go organizacjom, które legalnie działają w Polsce, chcą świętować ważną rocznicę? Zresztą podobne sytuacje dotyczyły też innych rocznic, w innych miastach
- stwierdził parlamentarzysta.
"Gazeta Polska" ujawniła też niedawno historię rodziny agresywnego młodzieńca, który rzucał się na policjantów podczas manifestacji totalnej opozycji z okrzykiem "ZOMO, ZOMO". Okazało się, że dziadek "obrońcy sądów" walczył z podziemiem niepodległościowym jako stalinowski prokurator, zaś jego matka zakładała KOD.
CZYTAJ TEŻ: Komunistyczne tradycje obrony demokracji. Rodzinne powiązania zadymiarza spod Pałacu
Dopóki poglądy to prywatna sprawa tych ludzi, to nie ma problemu. Gorzej, gdy zaczynają oni próbować stawać się autorytetami publicznymi, nie ujawniając swojej przeszłości. A to jest jednak ważne - skąd się wywodzimy i skąd biorą się nasze poglądy. Zresztą przykład młodego człowieka krzyczącego "ZOMO" pokazuje jeszcze jedną ważną rzecz, którą próbowali robić komuniści. Chodzi o odwracanie znaczenia słów. Przecież w ich pojęciu bandytami byli żołnierze podziemia antykomunistycznego. Dziś kodziarze próbują powiedzieć, ze policja wykonująca swoje obowiązki, chroniąca bezpieczeństwa publicznego ma być "ZOMO" tylko i wyłącznie dlatego, że dziś większość w Sejmie ma Prawo i Sprawiedliwość, partia, której oni nie lubią. Można by więc stwierdzić, że próbują oni stosować podobne mechanizmy jak komuniści w latach 40-tych. To stara sowiecka metoda, stosowana zresztą w sprawach światopoglądowych. Partie lewackie mówią o tym, że postęp to likwidacja tradycji, rodziny, tego, co w strukturach społecznych funkcjonowało przez wiele stuleci. Tymczasem teraz postępowe ma być tylko to, co oni uważają za słuszne. Wszystko inne jest zaś zacofaniem. To samo totalna opozycja próbuje stosować w sprawach politycznych. To jest identyczna metoda
- dodał Dariusz Piontkowski.