Walka frakcji w Platformie Obywatelskiej trwa - i wyciągane są armaty o coraz większym kalibrze. Dzisiaj rano Grzegorz Schetyna nie miał litości dla Borysa Budki, który kreowany jest na jego następcę. Obecny jeszcze szef PO przypomniał, jaki wynik w wyborach samorządowych osiągnął konkurent do miejsca fotela przewodniczącego Platformy.
Grzegorz Schetyna był gościem radiowej Trójki. Podczas rozmowy poruszono m.in. temat zbliżających się wyborów samorządowych. Początkowo szef PO nie mówił nic nowego, powtarzał banały znane z wcześniejszych wystąpień. Jego lub partyjnych kolegów. Chociażby o wspólnej liście w innymi ugrupowaniami.
– Jedna tura w wyborach bezpośrednich, zakaz startu komitetów niezależnych, małe okręgi czy podniesienie progu wyborczego. Słyszymy jak pracują i jakie mają pomysły politycy PiS i Jarosław Kaczyński. Wiem, że oni zrobią wszystko, żeby uniemożliwić partiom politycznym podmiotową obecność w tej kampanii. Dlatego trzeba rozmawiać i być gotowym do tego, żeby napisać scenariusz obecności na jednej liście. Prowadzę te rozmowy – mówił Grzegorz Schetyna w rozmowie z Beatą Michniewicz w „Salonie politycznym Trójki”.
Czyli po staremu... Platforma nadal straszy PiS-em.
Za to ciekawie zrobiło się, gdy dziennikarka zapytała, czy Borys Budka będzie kandydatem PO na prezydenta Warszawy. Schetyna postanowił skorzystać z okazji.
– Mieszka w Gliwicach. Trzeba byłoby go zapytać, czy chciałby być… On kiedyś był kandydatem, nawet pani nie wie, 3 lata temu na prezydenta Gliwic. Z nie najlepszym skutkiem - odparł Schetyna.
Aż chciałoby się zobaczyć minę Budki, gdy tego słuchał.