"Jedynka" Konfederacji w niedawnych wyborach do Parlamentu Europejskiego - Kaja Godek - oskarża działaczy partii o marginalizowanie środowisk pro-life. Mówi o tajnych spotkaniach i otwarcie wyraża niezadowolenie z... okręgu, w którym startuje. Według niej, okręg 18 (siedlecko-ostrołęcki) nie daje możliwości wejścia do Sejmu, w przypadku minimalnego przekroczenia 5-procentowego progu. Mówi: "Niech Braun albo Winnicki zamienią się na Siedlce".
Swoje stanowisko Kaja Godek opublikowała wczoraj na Facebooku. Wynika z niego, że jest niezadowolona z okręgu, w którym przychodzi jej startować.
"Odnośnie jedynek: przy przejściu progu 5% najszybciej wchodza: Wawa, Kielce, Rzeszów, Lublin, Kraków, Gdynia, Wrocław, Białystok. W ani jednym okregu nie ma miejsca na przedstawicieli milionowej inicjatywy przeciw aborcji. Słyszę, że Siedlce są takie świetne. Jeśli ktoś tak uważa niech odda jedynkę z 1. koszyka, a pójdzie do Siedlec. Niech Grzegorz Braun zamieni Rzeszów na Siedlce albo Robert Winnicki Białystok na S. Albo Kulesza Lublin na S. Albo inni"
- napisała Kaja Godek, zaznaczając przy tym, że nie chodzi o kwestie personalne, a o fakt, że w najsilniejszych okręgach na "jedynkach" Konfederacji nie ma działaczy pro-life.
Godek poinformowała także, że "w statucie Konfederacji w celach nie ma nic o ochronie życia, tylko jakieś ogolniki o cywilizacji", jak również ujawniła informację o "tajnym spotkaniu" Grzegorza Brauna, Roberta Winnickiego i Janusza Korwin-Mikkego. Zarzuciła im, że ustalenia dotyczące funkcjonowania Konfederacji zostały poczynione bez informowania środowisk pro-life.