53-letnia Małgorzata D., portierka pracująca na Uniwersytecie Warszawskim, została brutalnie zamordowana na terenie kampusu przez Mieszka R., studenta trzeciego roku prawa.
Kanclerz Uniwersytetu Warszawskiego opisał, jak z jego perspektywy wyglądała zbrodnia, jakiej Mieszko R. dokonał na terenie kampusu. "Tego, co zobaczyłem, nigdy nie będę w stanie, jak to się dziś mówi, odzobaczyć" - skomentował Robert Grey. Odniósł się też do tego, co dzieje się po zbrodni.
- Mam jeszcze jedną refleksję: co zrobić, żeby rodziny ofiar nie dowiadywały się o ich tragicznej śmierci z szeroko rozumianych mediów, zanim zostaną o tym poinformowane przez osoby, które są w stanie zapewnić im psychologiczne wsparcie. Ale cóż, dziś najlepiej sprzedaje się śmierć, choć powinny wartości - powiedział kanclerz UW i zaapelował:
Proszę media i opinię publiczną o jedno: pozwólmy tej rodzinie przeżyć żałobę w ciszy. Szacunek to dziś minimum, jakie jesteśmy im wszyscy winni.
Grey wskazał, że zbrodnia na UW to cios zadany całej społeczności akademickiej.
Zginęła nasza koleżanka, osoba, którą bardzo lubiliśmy i ceniliśmy. Osierociła trójkę dzieci, jej rodzina przeżywa dramat. Jeśli mogę wyrazić swoją nadzieję, to chciałbym, żeby jej tragiczna śmierć doprowadziła do czegoś dobrego, do zmiany – nie tylko procedur i ustaw, ale także tego, w jaki sposób myślimy, postępujemy, żyjemy. W obliczu tej niewyobrażalnej straty trudno znaleźć słowa pocieszenia
– powiedział.
- Ale wierzymy, że jeśli ta okrutna śmierć ma mieć jakikolwiek sens, to właśnie taki, że poruszy sumienia, skłoni do refleksji i działania - podkreślił kanclerz. - Dla nas, pracowników i studentów UW, kampus był miejscem nauki i wolności. Od teraz będzie też miejscem pamięci – i, miejmy nadzieję, początkiem koniecznych zmian systemowych - dodał.
Naszym najważniejszym wyzwaniem w tych pierwszych dniach po tragedii, a także w dłuższej perspektywie, jest zadbanie o pomoc psychologiczną dla wszystkich, którzy tej tragedii doświadczyli. W pierwszej kolejności dla rodziny zmarłej, rodziny zranionego strażnika, ale też dla studentów, pracowników, świadków, dla całej naszej wspólnoty akademickiej
– zakończył.