Wiceszef MSZ Konrad Szymański po wysłuchaniu Polski ws. praworządności na wieczornym briefingu prasowym zwrócił uwagę, że prezydencja w swojej konkluzji po wysłuchaniu jasno stwierdziła, że strona polska odpowiedziała na wszystkie zadane pytania, że żadne z nich nie wymaga uszczegółowienia i nie ma potrzeby, aby dokonywać jakiegokolwiek innego wysłuchania. Nie wszystkie kraje członkowskie były z tego powodu zadowolone.
- Jeżeli ktoś stwierdzi, że z jakichś powodów takie konieczności są, to jesteśmy gotowi kontynuować to przedsięwzięcie, ale podzielam przekonanie prezydencji, że odpowiedzieliśmy rzeczowo i wyczerpująco na każde zadane pytanie" - mówił Szymański.
Wiceminister zaznaczył, że nie jest w pełni zadowolony z wtorkowego wysłuchania.
- Natomiast jestem zadowolony, że mieliśmy okazję naprawdę poważnie porozmawiać na temat. problemów, kontrowersji, czy wątpliwości dotyczących reformy wymiaru sprawiedliwości – mówił.
Jednocześnie wiceszef MSZ zwrócił uwagę, że niektóre państwa wolałyby obrać dużo bardziej konfrontacyjny kurs wobec Polski.
- Nie wszyscy są równie zadowoleni z tego obrotu wypadków. Myślę, że trochę osób wolałoby (obrać) dużo bardziej konfrontacyjny kurs wobec Polski. Być może te osoby będą uznawały, żeby jednak tę sprawę poruszać, powracać do niej i próbować ją zdefiniować w sposób bardziej konfrontacyjny - wskazywał wiceminister.
Dodał jednak, że podczas wysłuchania nie odczuł konfrontacyjnego tonu ze strony żadnego z państw.
Jego zdaniem była to pierwsza dyskusja na ten temat, która była „twarda i dotycząca faktów, a nie zawieszona na generalnym poziomie politycznym, gdzie państwa ścigają się na deklaracje wiary w zasady praworządności”.
- Dotychczasowe dyskusje na tak ogólnym poziomie były bardzo frustrujące - i politycznie, i intelektualnie - dodał.
Pytany o to, jakie będą dalsze drogi ws. art. 7 wobec Polski wiceszef polskiej dyplomacji stwierdził, że to sprawa otwarta.
- Nie umiem powiedzieć, jakie będą kolejne etapy, to, co się może wydarzyć w najbliższych tygodniach. To sprawa otwarta, ponieważ mamy do czynienia z sytuacją, która prawnie nie ma precedensów, nie jest opisana dokładnie. Tutaj wszystko się może wydarzyć [...] Jesteśmy zainteresowani każdym polubownym zakończeniem tej sprawy. Dziś mogę powiedzieć, że atmosfera i rzeczowość tego spotkania, z którą mamy do czynienia pierwszy raz, powoduje, że jestem przekonany, że jesteśmy bliżej takiego rozwiązania - oświadczył.
Zastrzegł, że rząd jest gotowy do tego, by w odpowiednim momencie przejść do głosowania w Radzie UE. Jego zdaniem jednak nie wszystkie państwa UE są zainteresowane takim rozwiązaniem.
- Wydaje mi się, że wiele państw członkowskich chciałoby uniknąć głosowania, nie widzę podstaw, żeby wchodzić w tak konfrontacyjny scenariusz, ale my oczywiście jesteśmy gotowi, żeby sprawdzić swoje racje również w tej formie - podkreślił minister.
Jeden z wysoko postawionych polskich dyplomatów ocenił w rozmowie z Polską Agencją PRasową, że w Radzie UE nie ma wystarczającej większości do stwierdzenia przez Radę ryzyka poważnego naruszenia przez Polskę wartości unijnych. Potrzeba do tego 4/5, czyli 22 krajów członkowskich.