Wczorajsze wybory do izby niższej Stanów Generalnych Holandii były pierwszym testem popularności ugrupowań eurosceptycznych w krajach starej Unii przed wiosennymi wyborami prezydenckimi we Francji i jesiennymi wyborami parlamentarnymi w Niemczech.
W 17-mln Holandii uprawionych do głosowania jest prawie 13 mln obywateli. Mimo że udział w wyborach wzięło 28 partii politycznych, głównymi rywalami w tym wyścigu były rządząca Partia Konserwatywno-Ludowa na rzecz Wolności i Demokracji (VVD) Marka Ruttego oraz eurosceptyczna, antyimigrancka Partia na rzecz Wolności (PVV) Geerta Wildersa. Według ostatniego przedwyborczego sondażu, przeprowadzanego przez ośrodek GfK w dniach 11–13 marca, sobotnie protesty tureckiej społeczności w Rotterdamie nie przysporzyły nowych głosów PVV.
Przypomnijmy, że w sobotę kilkuset tureckich obywateli wyszło na ulice Rotterdamu, protestując przeciwko niewpuszczeniu na teren tureckiego konsulatu minister ds. rodziny i polityki społecznej Turcji Fatmy Kayi.
Według wspomnianego sondażu GfK partie VVD i PVV mogły liczyć na 24 mandaty każda w liczącej 150 miejsc izbie niższej holenderskiego parlamentu. Jak pisała „Codzienna”, inny sondaż, ośrodka Maurice de Hond, przeprowadzony jeszcze przed sobotnimi wydarzeniami, dawał VVD szansę na uzyskanie 27 mandatów, a PVV – 24 miejsc.
Wśród mniejszości etnicznych oraz młodych ludzi najbardziej popularna jest lewicowa GroenLinks (Partia Zielonych) oraz liberałowie z D66 (Demokraci 66). Eksperci zauważają, że największym przegranym w tych wyborach był koalicjant VVD – Partia Pracy (PvDA), która w ostatnich latach straciła w sondażach najwięcej.
– Nasza partia współrządziła w czasie największego kryzysu. Obniżono wiele świadczeń socjalnych, doszło do strajków studentów. To wpłynęło na niskie notowania naszego ugrupowania w sondażach – tłumaczy w rozmowie „Codzienną” Pieter Paul Slikker, szef kampanii wyborczej PvDA.
W opinii Slikkera wyborcy mimo wszystko nadal wspierają w większości partie umiarkowane.
– Kryzys ekonomiczny, uchodźcy, brexit czy konflikt na Ukrainie pokazały, że Europa musi współpracować. Holendrzy chcą współpracować. Zdajemy sobie sprawę, że współpraca dla wspólnego bezpieczeństwa jest ważna – powiedział Slikker.
Wybory do izby niższej holenderskich Stanów Generalnych są pierwszym testem popularności w państwach starej Unii ugrupowań eurosceptycznych i antyimigranckich. Następne „testy” będą miały miejsce podczas prezydenckich wyborów we Francji, które odbędą się na przełomie kwietnia i maja br., oraz podczas parlamentarnych wyborów w Niemczech we wrześniu br.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
#wybory parlamentarne #Holandia #Unia Europejska
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Małgorzata Krakowska