Sąd oceniał, czy doszło do użycia przemocy lub groźby bezprawnej „w celu zmuszenia dziennikarza do opublikowania lub zaniechania opublikowania materiału prasowego albo do podjęcia lub zaniechania interwencji prasowej”.
W lipcu ub. roku w jednej ze wsi w gminie Jeleniewo (Podlaskie) dwuosobowa ekipa (dziennikarka i operator), formalnie pracująca dla spółki producenckiej, zbierała na zlecenie TVP Białystok materiały dotyczące planów budowy w tej miejscowości dużej chlewni, czemu przeciwna jest część mieszkańców, sołtys i rada sołecka wsi.
CZYTAJ WIĘCEJ: Rolnik uderzył dziennikarkę. WIDEO
To sołtys powiadomił o sprawie media. Na miejsce przyjechali dziennikarze lokalnego radia i telewizji.
Z rolnikiem, który planował inwestycję, doszło najpierw do scysji na jego podwórku. Mężczyzna odmówił wypowiedzi przed kamerą i nakazał opuszczenie posesji, mówił że nie jest przygotowany do rozmowy i stosownie ubrany; rozmowa była rejestrowana.
Kiedy posesja była filmowana z publicznej drogi, rolnik przyszedł tam z ojcem, próbował uniemożliwić pracę operatorowi kamery, padły też wulgarne słowa pod adresem sołtysa, który był z dziennikarzami. Operator został dwa razy uderzony w plecy, ucierpiała też kamera.
Kiedy ekipa przeniosła się w kolejne miejsce, mężczyzna nadal za nimi szedł i domagał się, by nie były dokonywane nagrania. Gdy próbował wyrwać operatorowi kamerę, doszło do szarpaniny, a w jej trakcie - do uszkodzenia sprzętu. Widząc tę szamotaninę, do mężczyzn podbiegła dziennikarka. Rolnik uderzył ją otwartą dłonią w twarz i zniszczył okulary.
Sąd zwrócił uwagę, że dziennikarz dążył do tego, by materiał był bardziej sensacyjny - i wziął to pod uwagę jako okoliczność łagodzącą przy wyroku, obok wcześniejszej niekaralności rolnika. Do okoliczności obciążających zaliczył stopień agresji oskarżonego i to, że uderzył bezbronną kobietę.
Sędzia Sulima zwrócił uwagę, że gdyby mężczyzna wyraził skruchę, przeprosił pokrzywdzonych i naprawił szkody, sąd mógłby rozważyć nawet możliwość warunkowego umorzenia postępowania. Sołtysa oskarżony mógł przeprosić nawet na sali sądowej, bo obaj byli na rozprawie apelacyjnej w Białymstoku. Jednak tego nie zrobił, a w ostatnim słowie nie poczuwał się do winy.
Wyrok jest prawomocny.