Zdaniem polityków PiS Trybunał Sprawiedliwości UE (TSUE) złamał zasadę bezstronności w postępowaniu, które przeciwko Polsce wszczęła Komisja Europejska. Podczas posiedzenia sędzia Antonio Tizzano podpowiadał nieprzygotowanej przedstawicielce Komisji Europejskiej, co ma robić, aby nałożyć kary na Polskę. – To zupełnie niespotykana sytuacja i kolejny dowód na upadek profesjonalizmu KE – mówi Ryszard Czarnecki, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.
- Doszło do całkowitego pomieszania kompetencji, a urzędnicy Komisji Europejskiej zostali sprowadzeni do roli pasa transmisyjnego. To jednak świadczy o upadku standardów w tej instytucji. Jeszcze kilka lat temu byłoby nie do pomyślenia, aby działano tak nieprofesjonalnie – mówi Ryszard Czarnecki. Podczas posiedzenia Trybunału Sprawiedliwości UE prowadzący rozprawę Antonio Tizzano podpowiadał rozwiązania przedstawicielom KE.
Zasugerował im m.in. wystąpienie o kary okresowe dla Polski, która jakoby nie przestrzega zakazu wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej. Tymczasem początkowo KE domagała się jedynie doprecyzowania definicji „bezpieczeństwa publicznego”. TSUE, wydając decyzję o zakazie wycinki, zezwolił na taką, która jest związana z bezpieczeństwem publicznym. Tyle tylko, że taki zakaz ma sens jedynie w rezerwatach i parku narodowym (gdzie i tak nie prowadzono cięć), gdzie ludzie mogą poruszać się jedynie po wyznaczonych ścieżkach. W lasach gospodarczych ruch jest natomiast nieograniczony, a więc i obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa obejmuje cały obszar. Stąd też powstaje realny problem z dookreśleniem pojęcia bezpieczeństwa. Tego jednak nie dostrzegł sędzia TSUE.
– To było żenujące. Sąd europejski powinien być rozjemcą. Wczorajsze posiedzenie pokazuje, że TSUE jest wręcz uczestnikiem tego sporu. Skoro wiceprzewodniczący TSUE wskazuje KE kierunki działań, to świadczy o tym, że gdzieś w Brukseli została wydana dyspozycja, by pokazać Polsce miejsce w szeregu
– mówi Wojciech Skurkiewicz z PiS.
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".