Dodał, że front pożaru o długości 1,9 km sugeruje, że pożar posuwa się w głąb parku. "Nie rozprzestrzenia się i jest opanowany na dosyć dużym obszarze" - zaznaczył.
Przekazał, że w tej chwili na terenie akcji, na dwóch odcinkach bojowych, jest 346 funkcjonariuszy różnych służb oraz 5 śmigłowców, w tym jeden Black Hawk, który jest w stanie przenieść 3 tys. litów wody. Cztery mniejsze śmigłowce mogą transportować po 500 litrów wody. Kruczek zaznaczył, że jeśli będzie potrzeba, to we wtorek do dyspozycji będzie jeszcze jeden śmigłowiec z Lasów Państwowych. Jak podkreślił, niestety nocą śmigłowce nie realizują zrzutów.
Na miejscu akcji pracuje również pięć grup dronowych.
"Na bieżąco realizują wizualizację terenu akcji. Jest również bayraktar, który pojawił się na niebie na wysokości ponad 5 tys. metrów i będzie realizował przekaz wizualny"
– mówił.
Poinformował, że na miejscu działa 196 strażaków PSP i OSP, 50 żołnierzy WOT, 60 leśników z Lasów Państwowych i 20 funkcjonariuszy z Biebrzańskiego Parku Narodowego. W akcji udział bierze także 80 policjantów, którzy zabezpieczają działania.
Kruczek przekazał, że na ten moment w rezerwie jest 138 funkcjonariuszy i żołnierzy WOT. Dodatkowo przyjeżdżają jeszcze siły z innych regionów Polski. "Na wtorek rano sumarycznie będzie to prawie 300 funkcjonariuszy, gdyby pojawiła się negatywna wersja rozwoju pożaru. A możemy się spodziewać, że w nocy może być sytuacja, która zaniepokoi nas rano" - powiedział.
W poniedziałek przed południem k. miejscowości Grzędy (Podlaskie), ok. 5 km w linii prostej od miejsca pożaru, odbył się briefing przedstawicieli sztabu kryzysowego, który - na wniosek komendanta wojewódzkiego PSP - jeszcze w niedzielę powołał wojewoda podlaski Jacek Brzozowski.