Wybory 2015 r. były pokojową rewolucją. Polska zmieniła się bardzo i na lepsze. Miliardy złotych wyprowadzane do kieszeni złodziei trafiły do polskich rodzin. Odsłonięta granica wschodnia zaczęła być broniona przez polską i amerykańską armię. Zmniejszyło się uzależnienie od dostaw gazu z Rosji. Odzyskaliśmy sektor bankowy. W relacjach międzynarodowych przestaliśmy być popychadłem i państwem niepoważanym. Ta rewolucja nie jest jednak dokończona, a wiele zmian ma charakter powierzchowny.
Większość z nas na co dzień ma do czynienia z urzędnikami samorządowymi, a samorządy opanowane są przez koalicję PO-PSL. To się całkowicie od razu nie zmieni, ale ten beton można nadkruszyć. Największe miasta nie muszą się dusić od korków i smogu. Biedni ludzie nie muszą być wyrzucani przez gangsterów na ulicę. Nasze dzieci mogą się bawić w cywilizowanych warunkach, a strażnicy miejscy niekoniecznie muszą być prześladowcami.
Jednak w tych wyborach ważne jest coś jeszcze. Zwycięstwo PiS w sejmikach tam, gdzie realnie da się policzyć rozkład poparcia, będzie potwierdzeniem akceptacji Polaków dla dobrej zmiany. Minęły trzy lata i możemy powiedzieć, czy odpowiada nam Polska, w której sądy próbuje się naprawiać, czy też taka, w której sądy są na telefon różnych bonzów. Bo wprawdzie w wyborach samorządowych bardziej chodzi o drogi lokalne, mosty, metro i dobre urzędy, to jednak te wybory będą miały charakter referendum.
Polska, w której dziś żyjemy, nie jest idealna. Również w obozie władzy są bardzo różni ludzie. Dokonaliśmy jednak jakościowego skoku i żyjemy w kraju, na który wpływ mają bardziej zwykli ludzie niż oligarchiczne i mafijne układy. Wbrew temu, co mówi opozycja, dziś jesteśmy dużo bardziej europejscy, niż byliśmy kiedykolwiek od 1989 r. Po prostu w Europie ludzie bronią własnych interesów i szanują swoją odrębność. Lokajskość i uległość to cechy typowe dla Wschodu. Niemcy mają prawo się na nas złościć, a my mamy prawo mieć to w nosie.
Idźmy na te wybory, bo koniunktura w polityce i gospodarce nie jest dana na zawsze. Tylko stała troska o własny kraj powoduje, że może on się rozwijać i dawać bezpieczne schronienie naszym bliskim.
Patrzę na drogę, którą razem przebyliśmy przez ponad ćwierć wieku istnienia naszych mediów. Bywało różnie, ale ta droga doprowadziła nas do Polski, o której mogliśmy kiedyś tylko marzyć. Zawdzięczamy to wierze, uporowi i konsekwencji. Zawdzięczamy to Wam i wiemy, Drodzy Czytelnicy, że na Was ani my, ani Polska nigdy się nie zawiedzie.