Niestety, to już plaga fałszywych alarmów bombowych w biurach Prawa i Sprawiedliwości. Wczoraj w biurach poselskich i senatorskich na Mazowszu doszło do policyjnych działań, w związku z mailowymi informacjami o podłożeniu ładunków wybuchowych. Ktoś usilnie chce sparaliżować pracę biur, ale nie tylko. Ofiarami trolli padają także wolne media.
Na adres mailowy biura parlamentarzystów PiS przy ul. Korczaka w Ostrołęce przyszła wczoraj niepokojąca wiadomość. Ktoś poinformował, że w budynku, gdzie mieści się biuro posła Arkadiusza Czartoryskiego i senatora Roberta Mamątowa, znajduje się ładunek wybuchowy. Do akcji wkroczyła policja.
"Przed południem na skrzynkę mailową biura poselskiego przyszedł e-mail z informacją o podłożeniu ładunku wybuchowego. Miejsce zostało sprawdzone. Informacja okazała się nieprawdziwa"
- mówi Krzysztof Kolator, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Ostrołęce, cytowany przez lokalny portal eostroleka.pl.
To nie pierwsze tego typu zdarzenie, związane z pomieszczeniami Prawa i Sprawiedliwości. 31 stycznia do biura PiS w Krakowie dotarła elektroniczna wiadomość, której autor groził, że w jednym z pomieszczeń jest bomba. Alarm okazał się fałszywy, choć służby musiały sprawdzić wszystkie pomieszczenia. Rozmawialiśmy wówczas ze świadkiem tego zdarzenia.
Jak się dowiedzieliśmy, podobny alarm w biurze poselskim PiS miał miejsce wczoraj także w Płocku. To już prawdziwa plaga beznadziejnych "żartów" ze strony osób, chcących sparaliżować prace biur partii rządzącej. Ale nie tylko - ofiarami internetowych trolli pozostają także media. Kilka wiadomości o podłożeniu ładunków wybuchowych dotarło do redakcji "Gazety Polskiej". Na szczęście alarmy okazały się fałszywe.
Celowe wywołanie fałszywego alarmu i spowodowanie reakcji służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo to przestępstwo, które zagrożone jest karą do ośmiu lat więzienia
- przypomina policja.