Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Tablice alimentacyjne rozwścieczyły Polaków. Eksperci łapią się za głowy: Pomysł wzięty z "Misia" Barei

Ministerstwo Sprawiedliwości opublikowało w środę tzw. tabele alimentacyjne. - Tablice to praktyczna pomoc dla sędziów, mediatorów i rodziców. Tablicę otrzymają Prezesi wszystkich sądów apelacyjnych - zapowiedział resort sprawiedliwości w swoich social mediach. I choć mowa tu jedynie o "narzędziu pomocniczym", a nie o obowiązującym źródle prawa, w sieci zawrzało. Wszystko przez kwoty, jakie Ministerstwo Sprawiedliwości zaproponowało w swoim opracowaniu. Eksperci, zapytani o ocenę ministerialnego pomysłu przez portal niezalezna.pl, złapali się za głowy, a internauci nie przebierali w słowach.

Choć ministerstwo usiłowało łagodzić przekaz, jaki popłynął z niefortunnej publikacji, ogólny odbiór pomysłu spowodował złość. Wszystko przez kwoty, które w powszechnym rozumieniu mają wymiar zgoła "księżycowy".

Najkrócej mówiąc, ktokolwiek zajmował się przygotowaniem tych tablic alimentacyjnych w Ministerstwie Sprawiedliwości, zupełnie tego nie przemyślał, a przede wszystkim nie policzył. Wprowadzenie tych tabel w życie oznaczałoby, że osoba posiadająca dwójkę dzieci lub więcej i zarabiająca przeciętną krajową, po uiszczeniu alimentów zaproponowanych w wykazie zostałaby z funduszami poniżej minimum socjalnego. Rodzic trojga dzieci, zarabiający nieco ponad średnią krajową, miałby na życie ze swojej wypłaty 1185 złotych miesięcznie. Tymczasem zaś minimum socjalne to niemal  1900 złotych

– zauważył w rozmowie z portalem niezalezna.pl Jakub Chabik, prezes Stowarzyszenia na rzecz Chłopców i Mężczyzn.

Jego obserwacje podzielili wściekli internauci.

 

 

 

 

Prezent bodnarowców dla lobby rozwodowego?

Prof. Krystyna Iglicka, ekonomistka i demograf, zauważyła że proponowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości rozwiązanie może mieć opłakane skutki dla dzietności w Polsce.

Rozwiązanie proponowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości wygląda, jak z "Misia" Barei wzięte. Tu jest wszystko postawione na głowie! To jest taki bacik, żeby nie mieć dzieci czy choćby jednego dziecka, żeby mieć z tyłu głowy lęk, że życie różnie może się potoczyć. Zaproponowane kwoty, moim zdaniem, doprowadzą do tego, że ludzie albo będą tkwić w nieudanych małżeństwach, albo będą szukać rozwiązań dość patologicznych - np. ukrywać dochody. To jest po prostu absurd

– ocenia prof. Iglicka.

Przypomniała nadto, że rozwodzą się ludzie w różnych grupach wiekowych, nie tylko młodzi, ale i starsi. Alimentacja w kwotach zaproponowanych przez MS ma wg demograf spowodować, że zobowiązani będą zmuszeni pracować niemal do końca życia lub przejdą do szarej strefy.

Każdy na każdym etapie życia powinien mieć możliwość godnego życia - to po pierwsze. Po drugie zaś, takie wytyczne są przestrogą, głównie dla mężczyzn, i kolejnym przejawem widocznych na każdym kroku działań depopulacyjnych. Te kwoty wyglądają jak kara za posiadanie dzieci i uderza w instytucję rodziny

– zawyrokowała naukowiec.

Co do tego, a także przewidywanych konsekwencji nierozważnej propozycji Ministerstwa Sprawiedliwości wątpliwości nie ma również Jakub Chabik.

"Ten pomysł Ministerstwa Sprawiedliwości to przepis na to, żeby dłużnicy alimentacyjni albo przeszli do szarej strefy, albo wyjechali z Polski, albo trafili do więzienia w wyniku niemożności uiszczenia zasądzonych kwot. Dziecko takiego rodzica nie dostanie wówczas od niego żadnych alimentów, nawet mniejszych niż zasądzone, państwo zyska osadzonego do utrzymania, a kolejka do Funduszu Alimentacyjnego wydłuży się. Ktoś tego kompletnie nie przemyślał! Nie wspomnę zresztą o konsekwencjach politycznych dla rządzących, którzy takie pomysły prezentują wyborcom lub o konsekwencjach demograficznych - jaki mężczyzna zdecyduje się na dzieci?" - zastanawia się Jakub Chabik, prezes Stowarzyszenia na rzecz Chłopców i Mężczyzn.

Być może za tym pomysłem stało lobby rozwodowe? Od rana obserwujemy wysyp ogłoszeń kancelarii prawnych, które przekonują, że "to jest ten moment, by wywalczyć z nami wyższe alimenty". Może zatem jest to ukłon odchodzącej ekipy Adama Bodnara w kierunku lobby adwokackiego i radcowskiego? Ostatecznie jednak uważam, że to iluzoryczna perspektywa, bo przy takich stawkach alimenty będą nieściągalne

– ocenia Chabik.

Stanowczo nadmienia jednak, że to musi wybrzmieć: zasądzone alimenty bez wątpienia trzeba płacić, a niepłacenie alimentów na swoje dziecko jest czymś niedopuszczalnym. Prezes stowarzyszenia wskazuje, że alimenty powinny zapewnić godziwe utrzymanie dziecku lub dzieciom, ale też zdolność przeżycia zobowiązanemu rodzicowi. 

Najlepszym zaś sposobem, żeby problemu, o którym rozmawiamy, nie było, jest trwałość rodziny. Trzeba usuwać przyczyny kłopotów, a nie ich skutki. Państwo powinno zadbać o to, żeby pary przeżywające trudności w związku uzyskały odpowiednie wsparcie w przezwyciężeniu swoich problemów przy wsparciu np. mediatorów, doradców czy psychologów. Jeśli jednak rozpad związku nastąpi, to domyślnym sposobem sprawowania pieczy nad dzieckiem powinna być opieka naprzemienna. Wówczas żadne alimenty nie są potrzebne

– apeluje Chabik.

Ministerstwo Sprawiedliwości uspokaja

Ministerstwo Sprawiedliwości, po zmasowanej fali krytyki, z jaką zetknął się ich pomysł, przekazało ustami rzecznik Adama Bodnara, Karoliny Wasilewskiej, że "wycofuje je do dalszych prac". 

Tablice alimentacyjne mają pomagać, a nie wzbudzać kontrowersje. Dobro dziecka jest wartością nadrzędną, ale nie możemy pomijać głosu rodziców, zwłaszcza w zakresie możliwości alimentacyjnych. Wsłuchując się w Państwa uwagi, dokonamy w Ministerstwo Sprawiedliwości ponownej analizy, raz jeszcze tablice alimentacyjne skonsultujemy z ekspertami i organizacjami społecznymi. Dziękujemy za każdy głos!

– przekazała w social mediach Zuzanna Rudzińska - Bluszcz, odpowiedzialna za projekt.

Mleko jednak już się wylało, a przeciwko Zuzannie Rudzińskiej - Bluszcz powstała petycja, domagająca się jej dymisji.

 

Źródło: niezalezna.pl