Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski napisali list otwarty do kandydatów opozycji do Senatu. Apelują o maksymalne zaangażowanie i... straszą "autorytarną dyktaturą". Ale to nie koniec - pod listem podpisało się też kilka innych osób, m.in. ze świata kultury. Na przykład Krystyna Janda.
W liście otwartym przesłanym dziś Polskiej Agencji Prasowej Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski, Bronisław Komorowski oraz ludzie kultury i opozycjoniści zwracają się z "apelem do przedstawicieli demokratycznej opozycji, kandydujących do Senatu spoza wspólnej listy trzech opozycyjnych ugrupowań".
Podpisali się pod nim byli prezydenci Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski oraz Krystyna Janda, Maja Komorowska, Juliusz Machulski, Radosław Markowski, Adam Daniel Rotfeld, Wojciech Sadurski, Łukasz Turski, Ludwika Wujec, Henryk Wujec, Adam Zagajewski.
To, co znajdujemy w treści listu, wręcz nie mieści się w głowie. Byli prezydenci - tak po prostu - piszą o... możliwej "autorytarnej dyktaturze".
"Trzynastego października nie czekają nas normalne wybory, lecz takie, które zadecydują, czy Polska będzie demokratycznym państwem prawa, czy też będzie nadal staczała się w kierunku autorytarnej dyktatury. Demokratyczna większość w Senacie może okazać się kluczowa"
- czytamy w liście.
Wałęsa, Kwaśniewski i Komorowski zaapelowali do kandydatów do Senatu (oczywiście przeciwników kandydatów PiS) o to, by zrobili wszystko, by 13 października wygrała opozycja.
"Znamy i rozumiemy motywy, którymi się kierujecie. Szanujemy Wasze prawo do przedstawienia wyborcom Waszych poglądów, pomysłów i osobistej gotowości ich realizacji w organach przedstawicielskich. I jednocześnie bardzo Was prosimy, byście w tych wyborach z tego prawa nie skorzystali. Co więcej, zwracamy się do Was, byście całą swą energię, zaangażowanie i autorytet oddali w służbę wyższego celu, jakim jest zwycięstwo opozycji"
- piszą autorzy listu.
Przypominają, że "Polacy w trudnych chwilach się jednoczą", co pokazały wydarzenia związane z "Solidarnością" w 1980 roku oraz w 1989 roku, kiedy "wygraliśmy wybory i wybraliśmy wolność". Już samo porównywanie tych historycznych chwil z najbliższymi wyborami wydaje się - delikatnie mówiąc - nietaktowne, a przecież pod tym listem podpisał się też Aleksander Kwaśniewski - tak, ten, który wówczas "był po drugiej stronie".