Zapytaliśmy polityków różnych opcji, jak mocno media z kapitałem zagranicznym, głównie niemieckim, próbują wpływać na wybory w Polsce. Czy należałoby wprowadzić ustawę repolonizacyjną, skonstruować prawo medialne na wzór np. tego niemieckiego, gdzie kapitał zagraniczny nie może stanowić większości w żadnym z mediów?
Skoro Niemcy nie pozwalają sobie na to, żeby jakieś medium miało 51 procent kapitału zagranicznego, tak samo powinno być w Polsce. Oni mogą, a my nie? My możemy, jesteśmy wolnym i suwerennym narodem
– powiedział europoseł Dominik Tarczyński z Prawa i Sprawiedliwości.
Zupełnie innego zdania jest poseł Władysław Teofil Bartoszewski z PSL.
Repolonizacja mediów to jest bzdura i absurd. Media w Polsce są pluralistyczne i są reprezentowane przez praktycznie wszystkie główne nurty polityczne. Jeśli chodzi o właścicieli mediów, oni są z rozmaitych krajów, w tym z Polski, mamy silne media krajowe. W związku z tym nie widzę powodu do ingerencji
– mówił.
Jeszcze dalej w swojej krytyce repolonizacji mediów idzie Andrzej Szejna z SLD.
Każdy rząd, który będzie chciał kontrolować wszystkie media w Polsce, zapoczątkuje dyktaturę
– stwierdził.
Co ciekawe, ustawy repolonizacyjnej nie chcą poprzeć uznawani za przedstawicieli narodowego skrzydła w Polsce przedstawiciele Konfederacji.
To, co zrobił "Fakt" było obrzydliwe i po prostu powinni za to przeprosić i to co najmniej w takim samym nakładzie i z takim samym naciskiem, ponieważ sugestia była oczywista. Jeżeli chodzi o jakieś hasła typu repolonizacja mediów, to tutaj nie mogę się przyłączyć. Jestem wolnorynkowcem
– przyznaje Artur Dziambor z Konfederacji.