Przed komisją śledczą zeznawała była funkcjonariuszka ABW. Ujawniła ona, że w I kwartale 2012 r. miała wiedzę o możliwości prania pieniędzy przez linie lotnicze OLT Express i przekazała ją przełożonym. Jak zaznaczyła, wielokrotnie wskazywała, iż działalność OLT Express była nakierowana na szybką upadłość. „Ktoś bardzo aktywnie dbał o to, żeby nic nie zostało wyjąsnione, co dotyczy linii lotniczych” - wskazuje szefowa komisji śledczej Małgorzata Wassermann.
Szefowa komisji śledczej Małgorzata Wassermann spytała, czy prawdą jest, że pierwszy kontakt z tą sprawą świadek miała w styczniu 2012 r.?.
- Pani przewodnicząca, tak jak powiedziałam, nie jestem w stanie podać konkretnej daty, kiedy po raz pierwszy zajęłam się tą sprawą, to było siedem lat temu - odpowiedziała b. funkcjonariuszka.
Świadek podkreśliła, że wszelkie materiały, jakie zebrała na temat tej sprawy konsultowała ze swoimi przełożonymi.
- Sporządzona została odpowiednia dokumentacja, informacje były weryfikowane i również były wnioski zawierane w odpowiedniej dokumentacji - tłumaczyła.
Dopytywana przez szefową komisji, kiedy została wszczęta sprawa operacyjna dot. Amber Gold, świadek zaznaczyła, że nie prowadziła sprawy operacyjnej.
- Czy pani dostała wyraźną informację, że pani nie prowadzi własnych ustaleń swobodnie, tylko działa pod kierunkiem i pod dyktando innej sprawy operacyjnej? - pytała Wassermann.
- Tak, wówczas wykonywaliśmy czynności, które były potrzebne delegaturze gdańskiej"- odpowiedziała b. funkcjonariuszka, dodając że takiej informacji udzielili jej przełożeni - naczelnicy i dyrekcja delegatury stołecznej.
Wassermann przywołała w tym momencie wcześniejsze zeznania świadków z gdańskiej ABW mówiąc, że „Gdańsk twierdził, że nie zajmuje się w ogóle wątkiem lotniczym, bo tym się zajmuje Warszawa”.
- A właśnie słyszymy od pani, że Warszawa się niczym nie zajmowała, bo zajmowała się wsparciem dla Gdańska – skwitowała szefowa komisji.
Podczas przesłuchania świadek przyznała też, że mimo zajmowania się wątkiem lotniczym sprawy Amber Gold, nie zajmowała się kwestią współpracy Michała Tuska z OLT Express.
- O tym, że syn premiera zatrudniony jest w OLT i w portach lotniczych dowiedziałam się z prasy. Nie pamiętam który to był moment - zaznaczyła świadek.
- To bardzo istotna informacja (...) rzekomo delegatura ABW, która od stycznia (2012 r.) rozpracowywała spółki lotnicze, funkcjonariusz operacyjny twierdzi, że o informacji, że tam pracuje syn premiera dowiedział się w sierpniu z gazet. To zdanie pokazało najlepiej, co zrobiła delegatura stołeczna, co ustaliła i jaki w ogóle był poziom zaangażowania - oceniła Wassermann.
W rozmowie z dziennikarzami na ten właśnie wątek zwróciła uwagę Małgorzata Wasserman.
- Dzisiaj jestem coraz bardziej przekonana, że ktoś bardzo aktywnie dbał o to, żeby nic nie zostało wyjaśnione co dotyczy linii lotniczych, przepływu pieniędzy, osób w to zaangażowanych, w tym przypominam osobę Michała Tuska. Proszę zwrócić uwagę, jak wiele trudu zadano sobie nie tylko w okłamywaniu społeczeństwa, ale także w okłamywaniu funkcjonariuszy – mówiła Wassermann.